Finał tegorocznej edycji Ligi Mistrzów zostanie zapamiętany na długo. Niestety, nie tylko ze względów sportowych. Spotkanie Realu Madryt z Liverpoolem rozpoczęło się 36 minut później niż planowano. Europejska federacja nie poradziła sobie z organizacją arcyważnego meczu w podparyskim Saint-Denis.
Doszło do dantejskich scen. Tysiące kibiców zgromadziło się w okolicach Stade de France, a policja użyła gazu łzawiącego (więcej TUTAJ). Pierwszy gwizdek Clementa Turpina wybrzmiał o godz. 21:36, choć wielu angielskich fanów nadal czekało pod stadionem.
UEFA w oficjalnym oświadczeniu podawała, że kibice Liverpoolu zbyt późno przyjechali na stadion. Tymczasem Simon Hughes przedstawił zupełnie inną wersję zdarzeń.
Dziennikarz "The Athletic" rozmawiał z przedstawicielem UEFA. Z jego relacji wynika, że na trybuny próbowali dostać się miejscowi chuligani, nieposiadający wejściówek. Ten fakt został jednak pominięty w komunikacie, by uniknąć zamieszek i nie wzbudzać dodatkowego niepokoju wśród kibiców, którzy przebywali już na trybunach.
A uefa official outside the ground trying to placate people has just told me the public address notice that claimed the game was delayed because fans were arriving late was only put out because they did not want to cause distress inside the ground.
— Simon Hughes (@Simon_Hughes__) May 28, 2022
Czytaj także:
Mbappe wyzywany przez kibiców Realu. Nieprzyjemne sceny w Paryżu
UEFA wykorzysta finał Ligi Mistrzów, aby solidaryzować się z Ukrainą
ZOBACZ WIDEO: Ponad 2 mln wyświetleń. Cały świat pod wrażeniem "Lewego"