Są nowe wiadomości ws. skandalu. O czym nie chciała mówić UEFA?

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Mohammed Badra / Na zdjęciu: kibice Liverpool FC
PAP/EPA / Mohammed Badra / Na zdjęciu: kibice Liverpool FC
zdjęcie autora artykułu

Europejska federacja mijała się z prawdą w oficjalnym komunikacie przed finałem Ligi Mistrzów. Urzędnik UEFA próbował załagodzić sytuację.

W tym artykule dowiesz się o:

Finał tegorocznej edycji Ligi Mistrzów zostanie zapamiętany na długo. Niestety, nie tylko ze względów sportowych. Spotkanie Realu Madryt z Liverpoolem rozpoczęło się 36 minut później niż planowano. Europejska federacja nie poradziła sobie z organizacją arcyważnego meczu w podparyskim Saint-Denis.

Doszło do dantejskich scen. Tysiące kibiców zgromadziło się w okolicach Stade de France, a policja użyła gazu łzawiącego (więcej TUTAJ). Pierwszy gwizdek Clementa Turpina wybrzmiał o godz. 21:36, choć wielu angielskich fanów nadal czekało pod stadionem.

UEFA w oficjalnym oświadczeniu podawała, że kibice Liverpoolu zbyt późno przyjechali na stadion. Tymczasem Simon Hughes przedstawił zupełnie inną wersję zdarzeń.

Dziennikarz "The Athletic" rozmawiał z przedstawicielem UEFA. Z jego relacji wynika, że na trybuny próbowali dostać się miejscowi chuligani, nieposiadający wejściówek. Ten fakt został jednak pominięty w komunikacie, by uniknąć zamieszek i nie wzbudzać dodatkowego niepokoju wśród kibiców, którzy przebywali już na trybunach.

Czytaj także: Mbappe wyzywany przez kibiców Realu. Nieprzyjemne sceny w Paryżu UEFA wykorzysta finał Ligi Mistrzów, aby solidaryzować się z Ukrainą

ZOBACZ WIDEO: Ponad 2 mln wyświetleń. Cały świat pod wrażeniem "Lewego"

Źródło artykułu: