Jędrzejczak: Pływalnia bez zarzutu

Otylia Jędrzejczak podczas przedolimpijskich zwodów na pływali Wodny Sześcian w Pekinie zajęła trzecie miejsca w finałach wyścigów na 200 i 400 metrów stylem dowolnym, osiągnięte czasy były jednak dalekie od rekordów życiowych. - Od początku wiadomo było, że przyjedziemy tu w samym środku okresu najcięższych treningów i nie będziemy nawet próbować zbliżać się do własnych rekordów życiowych - wyjaśnia pływaczka w rozmowie z "Dziennikiem".

Głównym celem wyjazdu do Pekinu było poznanie obiektu. - Do Chin przyjechałam przede wszystkim zobaczyć basen olimpijski - przyznaje Jędrzejczak. - Na moją prośbę trener wcisnął w nasz napięty grafik treningowy wyjazd do Chin. Od początku wiadomo było, że przyjedziemy tu w samym środku okresu najcięższych treningów i nie będziemy nawet próbować zbliżać się do własnych rekordów życiowych. Zresztą to byłoby niemożliwe zarówno z fizycznego, jak i fizjologicznego punktu widzenia.

Najlepsza polska zawodniczka jest zadowolona z pływalni, ma jednak pewne zastrzeżenia. - Water Cube jest wspaniały, pływa mi się w nim bardzo dobrze i jedyne, co mi przeszkadzało, to liny oddzielające od siebie tory. Są ułożone zbyt płytko i przez to czułam fale robione przez zawodniczki z torów obok- wyjaśnia Jędrzejczak. - Trener Paweł Słomiński sugerował, że jeżeli wyprzedzę rywalki o długość ciała, to na pewno tych fal nie poczuję. Sama pływalnia, temperatura wody, słupki są bez zarzutu. Pretensje można mieć natomiast do rozmieszczenia szatni dla zawodników. Pomiędzy nimi a basenem znajduje się bardzo zimny korytarz. Wystarczy kilka razy przejść nim na basen i przeziębienie gotowe. W dodatku na spotkaniu technicznym przed zawodami organizatorzy zastrzegli, że podobnie będzie na igrzyskach, bo w całym budynku ma działać klimatyzacja. Zaproponowali, żebyśmy wzięli ciepłe kurtki.

Więcej w "Dzienniku".

Komentarze (0)