W Berlinie Czapiewski kolejny raz popisał się atomowym finiszem, który może mu przynieść sukces w Pekinie. - Mam teraz 12. czas na świecie. Jeśli do startu w igrzyskach, utrzymam się w pierwszej dwudziestce, to będzie oznaczać, że mam szanse na finał, a tam wszystko może się zdarzyć - powiedział biegacz. - W igrzyskach i mistrzostwach świata biega się inaczej niż na mityngach. Ważne jest miejsce, a nie czas. Dlatego umiejętność finiszu jest tak ważna - a to mój atut. Spodziewam się, że w Pekinie takich, którzy będą w stanie pobiec 1.43, będzie sporo, ale takich, którzy ostatnie 200 metrów potrafią pokonać w 26 sekund, już tak wielu nie będzie.
Więcej w Gazecie Wyborczej.