Już tylko godziny dzielą nas od inauguracji alpejskiego Pucharu Świata. W niedzielę podczas slalomu giganta w Soelden w zmaganiach najwyższej rangi zadebiutuje Szymon Bębenek. - Jeśli mam być szczery, to nie czuję tremy i będę starał się jak najdłużej zachować spokój, ale wiem, że te nerwy na pewno jeszcze przyjdą. Trenuję z różnymi ekipami i podejdę do tych zawodów tak jak do wszystkich pozostałych - zapowiada młody reprezentant Polski.
21-latek z Krynicy na austriackim lodowcu wystartuje dzięki zwycięstwu w krajowych eliminacjach, na których jego jedynym konkurentem był Andrzej Dziedzic. - Początkowo termin i miejsce kwalifikacji był ustalany przez trenera głównego kadry, później jednak dowiedzieliśmy się, że kadra nie wystawi w nich żadnego zawodnika. Dostaliśmy wtedy informację, że szkoleniowcy chętnych alpejczyków mają się dogadać i uzgodnić odpowiedni dla wszystkich termin. Rywalizowaliśmy więc na włoskim lodowcu Passo dello Stelvio i wszyscy zainteresowani mogli do nas dołączyć. Kadra się nie zjawiła, bo podobno trenują slalom. Zabrakło też juniorów, co jest dla mnie dziwne, ponieważ takie kwalifikacje to nie tylko przepustka do Pucharu Świata, ale również cenne dane i informacje na temat aktualnego stanu polskich zawodników. Warunki podczas eliminacji były bardzo dobre. Było twardo i słonecznie. Przed konkursem spodziewałem się zwycięstwa, byłem pewny siebie i wykonałem po prostu to samo, co na każdym treningu - tłumaczy Bębenek.
Nasz rodak do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu przygotowywał się poza kadrą. - Mój plan treningowy ułożony jest przez mojego tatę Wojciecha, który jest też moim szkoleniowcem. Trenuję głównie u siebie w domu, na miejscu. Odbywam treningi rowerowe, wytrzymałościowe i szybkościowe. Staraliśmy się dwa razy w miesiącu być na tygodniowych wyjazdach na narty, gdzie dbałem o kondycję fizyczną. Od kadry odszedłem z własnej woli, pisząc odpowiednie pismo do Polskiego Związku Narciarskiego. Nie chciałem być w niej, gdyż nie wygląda ona tak jak powinna. Na pewno nie żałuję podjętej decyzji - zapewnia kryniczanin.
Priorytetem Bębenka na najbliższą zimą nie są jednak występy w Pucharze Świata. - Moim celem jest przede wszystkim sezon bez problemów i bez kontuzji. Wiem, że wtedy moje wyniki oraz FIS punkty się poprawią, a na tym zależy mi najbardziej. Nie chcę iść drogą Pucharu Świata właśnie ze względu na moje punkty, które nie są aktualnie odpowiednie, aby brać udział w tych zawodach, ponieważ jazda z ostatnimi numerami nie jest zbyt przyjemna - wyjaśnia Polak.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Tomasz Mackiewicz miał wspaniałą wizję, ale był postrzegany krytycznie
Syn i podopieczny Wojciecha Bębenka zamierza startować więc głównie w zmaganiach niższej rangi, na których znacznie łatwiej można poprawić swój dorobek punktowy. Szymon planuje występy we Włoszech, Austrii, Szwajcarii, Polsce, Słowacji oraz Czechach, w tym udział w mistrzostwach kraju. - Nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów, bo wszędzie są jeszcze problemy ze śniegiem i kalendarz zawodów cały czas ulega zmianom.
21-letni alpejczyk ma na swoim koncie m.in. kilkanaście medali ogólnopolskich olimpiad młodzieży, zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski, medale mistrzostw Polski seniorów, a także triumf w kultowych młodzieżowych zawodach pod egidą FIS we włoskim Abetone oraz srebro mistrzostw świata juniorów w kategorii kadetów.
Czemu Szymon postawił na narciarstwo? - Moja kariera trwa od czasów dziecka, który potykał się o własne nogi i starał się tworzyć poprawne zdania. Mój tata miał klub narciarski i jakoś tak wyszło, że zostałem alpejczykiem. Od małego brał mnie na treningi i kształcił w tym kierunku. Narciarstwo to moja pasja, która jest połączona z moim sportowym stylem życia - mówi zdolny i ambitny sportowiec.
Marzeniem Bębenka jest występ na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2022 roku, ale sam zdaje sobie sprawę, że jest on mało realny, przede wszystkim ze względów finansowych.
mamy zawodników