Reprezentacja Belgii robi prawdziwą furorę na mistrzostwach świata w Rosji. Podopieczni Roberto Martineza spisują się rewelacyjnie, w ćwierćfinale dokonali nie lada sensacji, odprawiając z kwitkiem Brazylię (2:1), jednego z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa świata.
W kraju zapanowała prawdziwa euforia. Kibice wierzą, że Belgom uda się pokonać we wtorek Francuzów i po raz pierwszy w historii zagrać w finale MŚ.
Do Rosji na mecz wybiera się belgijska para królewska - król Filip i królowa Matylda - która chce z bliska dopingować piłkarzom. Obecny będzie także minister spraw zagranicznych Didier Reynders, mimo że w środę w Brukseli rozpocznie się szczyt NATO.
W Rosji zabraknie za to szefa rządu Charlesa Michela. Zapowiedział on jednak, że będzie oglądał mecz w miejscowości Braine-le-Comte, z której pochodzą bracia Hazardowie: Eden i Thorgan.
Spotkanie odbędzie się we wtorek w Petersburgu (początek o 20:00). Dzień później w Moskwie Anglicy zmierzą się z Chorwatami. Wielki finał zostanie rozegrany w niedzielę. Areną zmagań będzie stadion Łużniki w Moskwie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Niesamowite sceny po wyrównującym golu dla Rosjan. "Kufle fruwały a po ścianach lało się piwo!"