"Hiszpanie mają swojego Roberta Greena" - drwią brytyjskie media. Wszystko przez błąd Davida de Gei w końcówce pierwszej połowy meczu z Portugalczykami. Bramkarz nie popisał się przy strzale Cristiano Ronaldo. To spowodowało, że rywale zeszli do szatni z prowadzeniem 2:1 [skończyło się 3:3 - red.]. - Czuję się dobrze, spokojnie - mówił później antybohater akcji.
- To duża pomyłka. Ale piłka nożna jest taka, że błędy się zdarzają. To nie jest najtrudniejszy dzień w mojej karierze. Niemniej jest to ciężka chwila, ale wiem, że mogę liczyć na wsparcie trenera i moich kolegów - dodawał 27-latek, zauważając, iż nie boi się krytyki.
Jako przykład dobrej reakcji na nieprzychylne opinie golkiper Manchesteru United podał zresztą postawę Diego Costy w starciu z Portugalią. - Ludzie go krytykowali, a on zdobył dwie bramki - tłumaczył.
De Gea nie omieszkał też pochwalić całego zespołu La Roja za postawę w piątkowym pojedynku. - Reakcja chłopaków była wspaniała. Myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Graliśmy jednak przeciwko świetnej drużynie - zaznaczył.
Zawodnik wierzy, że otrzyma szansę zrehabilitowania się w kolejnym meczu grupy B. - Będę na to pracował. Teraz mamy ważny mecz z Iranem. Wygrywając, zrobimy duży krok do 1/8 finału - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Pazdan zdziwiony informacjami o swojej dyspozycji. "2 lata temu była większa niewiadoma"