W poniedziałek ma się wyjaśnić, czy Kamil Glik pojedzie z reprezentacją Polski na mistrzostwa świata 2018 w Rosji. Środkowy obrońca naszej kadry zmaga się z kontuzją barku, której doznał podczas gry w siatkonogę na treningu. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że nie ma szans, by zdążył się wyleczyć. W ostatnich dniach zaczęły się jednak pojawiać optymistyczne wiadomości.
W piątek piłkarz AS Monaco zapewnił na Facebooku, że będzie walczył do końca, by pojechać na mundial. Teraz wypowiedział się jego menedżer. Jarosław Kołakowski przyznaje, że sytuacja nie jest beznadziejna.
- Jest postęp w stosunku do tego, co było bezpośrednio po upadku. Jestem umiarkowanym optymistą. Gdyby sytuacja była beznadziejna, to podjęlibyśmy decyzję o zabiegu. Operacja jednak nie jest konieczna. Kamil zobaczył jakąś tam szansę i stara się doprowadzić rękę do stanu używalności - komentuje agent w rozmowie z radiem Weszło FM.
Kołakowski następnie dodaje, że są widoczne postępy. Ręka powoli odzyskuje sprawność, co jeszcze kilka dni temu wydawało się mało prawdopodobne.
- Zobaczymy, czy wygra wyścig z czasem. Dostał leki przeciwzapalne, które powodują, że opuchlizna opada i wszystko jakoś tam funkcjonuje. Ręka się usprawnia, jest element optymizmu - wyjaśnia menedżer.
Wszystko wyjaśni się w poniedziałek. Kibice trochę się uspokoili po piątkowym meczu towarzyskim z Chile (2:2). Na pozycji Glika zagrał Jan Bednarek, który zebrał wiele pozytywnych opinii. To on może zastąpić gracza AS Monaco.
ZOBACZ WIDEO: Polska - Chile. Największe gwiazdy kadry Adama Nawałki chwalą Jana Bednarka. "Godnie zastąpił Kamila Glika"