W zeszłym roku Tadeusz Błażusiak zmagał się z problemami zdrowotnymi, przez co nie przystąpił do drugiej edycji Red Bull 111 Megawatt. Na początku tego sezonu Polak nabawił się kontuzji kciuka w trakcie jednego z treningów, przez co nie mógł dokończyć rywalizacji w Super Enduro.
- Ostatnio było troszkę pod górę, ale to się udało opanować. Motocykl jest dobry, wszystko jest dobre, więc myślę, że będzie dobrze - powiedział Błażusiak.
Polski motocyklista ma świadomość, że w trakcie jego niedyspozycji rywale zrobili krok do przodu. - Po wielu latach wygrywania miałem słabszy rok i konkurencja goniła. Są bliżej niż byli. Na kartce wygląda to, że byli daleko, ale te wyścigi były wygrywane o kilka sekund. Wystarczy jedna mała pomyłka i tej przewagi nie ma. Mnie zeszły rok zmienił na tyle, że zdałem sobie sprawę, że jest gdzieś limit organizmu, który może znieść wiele, ale są momenty, w których mówi "nie". Była to zimna woda, aby się zastanowić, że czasami należy się trochę przerwy. To była mała dziura w drodze, której nie udało się ominąć. Teraz lecimy dalej - dodał Błażusiak.
Błażusiak nie ukrywa, że żałuje momentu, w którym nabawił się kontuzji kciuka, przez którą opuścił wiele startów. - Miałem kilka sytuacji, gdzie zaraz przed sezonem, przez jakąś dziwną rzecz skończyłem z kontuzją. W tym roku praktycznie obciąłem sobie kawałek końcówki kciuka i to praktycznie zakończyło mój sezon w super enduro. To był głupi upadek podczas rozgrzewki do treningu. Takie rzeczy się jednak zdarzają - stwierdził.
Równocześnie Polak ma nadzieję, że odniesie zwycięstwo w zawodach w Kleszczowie, które odbędą się w dniach 17-18 września. - Nie jestem typem człowieka, który opowiada, że wylał sto litrów potu i jadłem tynk ze ściany. Wiem co zrobiłem przed sezonem, wiem gdzie jestem z jazdą i wiem, że jestem przygotowany. To jest dla mnie najważniejsze. Nie chcę nikomu nic udowodnić. Jadę tam na pewno walczyć o zwycięstwo - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Karol Urbaniak coraz bliżej obrony tytułu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}