6 torów, 18 zawodniczek, pół miliona dolarów dla zwyciężczyni - witamy w świecie "W Series", kobiecej Formule 1. To projekt, którego jedną z twarzy jest była gwiazda F1 - David Coulthard. Projekt, który jest nazywany "przedszkolem Formuły 1", który ma w perspektywie kilku lat wprowadzić do męskiej elity przynajmniej jedną zawodniczkę. - Pomożemy kobietom przebić szklany sufit - zapowiada Coulthard.
W męskiej F1 mamy od tego sezonu Roberta Kubicę, wśród najszybszych kobiet również znalazła się nasza rodaczka - Gosia Rdest. O 18 miejsc aplikowało aż 60 zawodniczek (m.in. również druga Polka - Natalia Kowalska, jej się nie udało). - Chcę regularnie przyjeżdżać w czołowej piątce, a w drugiej części sezonu zaatakuję podium - mówi szczęśliwa zawodniczka.
Mama z przerażeniem patrzy na prędkość
- Jeździłam amatorsko i bardzo nieregularnie na gokartach od 12. roku życia. Miałam 15 lat, kiedy założyliśmy się z tatą o moją przyszłość. Jeżeli na amatorskich zawodach w Piasecznie wbiję się na pudło, to kupimy gokarta i zacznę się regularnie ścigać. No i wbiłam się - w taki sposób początek swojej kariery w Magazynie "Motór" opisuje 26-letnia obecnie Gosia Rdest.
ZOBACZ WIDEO Mocne słowa o zwolnieniu Nawałki. "Czuję ogromne zażenowanie. W Poznaniu mają co tydzień inną wizję"
Kiedy jej koleżanki rozmawiały o nowych kreacjach gwiazd muzyki pop, urodzie aktorów, umawiały się na zakupy, słuchały Rihanny, ona... - Sukienki były, jak mama pojechała na zakupy i coś przywiozła - dodaje w tej same rozmowie. Nastolatka dość długo nie mogła się zdecydować: motosport czy aktorstwo. - Był moment, że miałam inną zajawkę i było nią właśnie aktorstwo i śpiew - przyznaje.
Kiedy podczas mistrzostw Polski w kartingu na torze w Radomiu wskoczyła na podium, postawiła wszystko na jedną kartę. Dzięki rodzicom. Tata zajął się organizacją całego przedsięwzięcia, mama wspierała (i wspiera nadal), choć nie do końca akceptuje prędkość, z jaką jej córka pokonuje kolejne zakręty. Bo jak można je przejeżdżać mając 140 km/h na liczniku?
Można powiedzieć, że rozpoczęcie kariery przez Gosię było przypadkiem. - Moim przodkiem czy kuzynem nie jest Robert Kubica ani żaden inny kierowca wyścigowy czy rajdowy. Moi rodzice są zupełnie niezwiązani z motosportem. Mimo to wszystko się tak ułożyło - opowiada dziennikarzowi serwisu elikart.pl.
"Facet najpierw wyleci z zakrętu, a dopiero potem pomyśli"
Wygrana z zakładu z tatą - czyli zakupiony gokart - do dzisiaj stoi w domu Gosi Rdest. - Jest pomarańczowy, ładny, czyściutki - opisuje.
A może jej kariera to jednak nie przypadek? Kiedy mama Gosi była w ciąży, mówiła, że urodzi chłopca, Jasia. - A że w końcu okazało się, że nie pojawił się Jaś, no to zostałam Małgosią - śmieje się zawodniczka.
Rdest zdaje sobie sprawę, że predyspozycje kobiet do kierowania samochodem są zupełnie inne niż mężczyzn. - U faceta to jest tak, że on przejedzie zakręt, wyleci z niego i dopiero potem pomyśli: aha, zahamowałem za późno. Ja zaczynam jazdę od 70% możliwości, później przechodzę na 80 proc. i tak dalej, aż dochodzę do 100%. To są te podstawowe różnice w dochodzeniu do limitu. Facet najpierw przeleci, a kobieta podejdzie do tego bardziej z dystansem - tłumaczy.
Podobnie jeździ po drogach publicznych. - Jestem bardzo porządnym i rozważnym kierowcą - zdradza w rozmowie z "Panoramą Silesia". Choć po chwili dodaje: - Owszem, zdarza mi się pokazać na światłach panom z wygórowaną ambicją, gdzie ich miejsce.
Mimo tych różnic nie czuje się źle w męskim środowisku. Od wielu lat startuje w różnych seriach wyścigowych, ściga się głównie z mężczyznami, jest rozpoznawalna i czuje się zaakceptowana. - Gdy założysz kask, to płeć nie ma znaczenia. Każdy jedzie na sto procent i chce się pokazać z jak najlepszej strony - tłumaczy.
Bała się podejść do Kubicy
W 2017 roku poznała osobiście jednego z dwóch idoli - Roberta Kubicę (drugim jest nieżyjący już Ayrton Senna). Oboje startowali w 24-godzinnym wyścigu na torze w Dubaju. - Dwa dni się zbierałam, żeby do niego podejść. W końcu podchodzę, przedstawiam się, a on mówi, że mnie zna! Wiedział nawet, gdzie będę startować w tym roku. A tuż przed startem przyszedł do mnie, przybił ze mną pionę! Rewelacyjny kierowca i człowiek - wspomina w jednym z wywiadów.
Ma za sobą starty w kartingu (mistrzostwo Polski), Formule 4 (zanotowała największą liczbę wyprzedzeń - aż 72), Volkswagen Golf Cup, Audi Sport TT Cup (12. miejsce w generalce, została najlepszą kobietą), GT4 European Series. Nie bez powodu mianowała się "najszybszą Polką". Jej udział w "W Series", czyli kobiecej Formule 1, jest jak najbardziej zasłużony.
Gosia krąży między rodzinnym Żyrardowem a Krakowem. Tutaj skończyła jeden kierunek studiów - została magistrem mediów społecznościowych. - Drugi muszę jeszcze obronić, ale jak wszystko dobrze pójdzie, to będę też magistrem dziennikarstwa - mówi w "Dzienniku Polskim".
Czytaj także: Ruszył projekt "The Girls On Track", który promuje motorsport wśród dziewczyn >>
Bo przyszłość wiąże właśnie z dziennikarstwem. - Na wyścigową emeryturę przechodzi się w wieku ok. 38 lat - przekonuje w rozmowie z portalem krakow.pl. - Mam więc jeszcze trochę czasu. Ale gdy taki moment nadejdzie, mam nadzieję, że nadal będę związana z motosportem - może jako menadżer młodego kierowcy albo dziennikarz sportowy.
Jej gokart miał na imię Bożydar
Motosport tak zawładnął jej życiem, że nawet ślubu nie wyobraża sobie bez elementów motoryzacyjnych. - Pod kościół podjadę dwuosobowym gokartem - śmieje się. - Kto będzie prowadził? Mąż czy ja? Nie wiem jeszcze, choć mam nadzieję, że to jednak ja będę siedziała za kółkiem.
Gosia nadaje swoim samochodom… imiona. Podobnie jak Sebastian Vettel. - Nie wzorowałam się na nim, ja od dawna nazywam moje pojazdy, zaczęłam już w kartingu, wtedy był Andrzej, Kuba, nawet Bożydar, także paru facetów się przewinęło.
Czytaj także: Udany dzień wyścigowy. Maciej Kot szalał na torze z Gosią Rdest >>
Potem jeden z samochodów miał na imię Alfred, w skrócie Alfie. - To na cześć właściciela toru w Rockingham - tłumaczy. - Sympatyczny człowiek, tworzy masę pozytywnej energii, bardzo się lubimy.
Polka ma spory dystans do tego, co się dzieje wokół niej. Swego czasu jednym z jej sponsorów był rosyjski Gazprom. Część internautów zarzucała zawodniczce to, że wspiera ją ta wzbudzająca w naszym kraju kontrowersje firma. - Tak, wiem, ludzie mi zarzucali, że biorę kasę od wujka Putina i takie tam - wspomina. - Postanowiłam się tym w ogóle nie przejmować. Po co?
Występy Gosi Rdest w kobiecej Formule 1 - sezon 2019:
- Hockenheim (3-5 maja)
- Zolder (17-18 maja)
- Misano (7-8 czerwca)
- Norisring (5-6 lipca)
- Assen (19-20 lipca)
- Brands Hatch (10-11 sierpnia)
Ci co tak gardzą kasą Putina niech przestaną też oglądać Ligę Mistrzów bo tam sponsorem jest Gazprom.