- Wyścig zatrzymano w najlepiej nadającym się do tego momencie - chwalił organizatorów Mark Webber. - Jednak fajnie by było przejechać jeszcze parę kółek, co dałoby okazję żeby wskoczyć na podium. Było jak było, dlatego mam trochę mieszane uczucia. Jest już ciemno, dlatego podjęto dobrą decyzję o nie rozgrywaniu dalszej części wyścigu. Nie ma sensu winić organizatorów z powodu późnej pory rozgrywania zawodów. O 15.00 pogoda też była zła. Wygląda na to, że był to jeden z tych deszczowych dni. To był najbardziej mglisty i zimny dzień, jaki kiedykolwiek widziałem w Malezji - dodał.
Sebastian Vettel wyraźnie nie miał szczęścia tego weekendu. Po cofnięciu o dziesięć miejsc startowych spotkała go druga przykrość w postaci wypadnięcia z toru. - Niewiele mogę powiedzieć. Jechałem na przejściówkach, które dość mocno zużyły się zanim zrobiło się mokro. Kiedy zbliżałem się do siódmego zakrętu nagle napotkałem sporą ilość wody, ale byłem bardzo ostrożny. Jednak z powodu aquaplaningu straciłem kontrolę nad samochodem i nie mogłem już nic zrobić. Moje opony nie były przystosowane do takich warunków. Obrócenie się bolidu było niegroźne, ale zgasł mi silnik i już nie mogłem go uruchomić. Gdyby nie to, to po prostu zaliczyłbym obrót, co kosztowałoby mnie trochę czasu. Kiedyś kierowcy mieli trzy pedały – gaz, hamulec i sprzęgło. Kiedy się obracałeś, wiedziałeś dokładnie co zrobić. Teraz jest to niezależne od kierowcy. Szkoda, że z tak prozaicznego powodu musieliśmy wcześniej zakończyć wyścig - skomentował swój występ niemiecki zawodnik.