Nie było możliwości, by Alonso mógł jeździć dla nas - rozmowa z szefem zespołu Red Bull Racing Christianem Hornerem

Christian Horner szef zespołu Red Bull Racing opowiada o zatrudnieniu Vettela, rozmowach z Fernando Alonso, rozwoju bolidu, KERSie i budżecie swojego teamu. Red Bull obecnie zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów z dorobkiem 24 punktów.

Christian, kiedy team zadecydował o podpisaniu kontraktu z Vettelem na przyszły sezon?

Christian Horner: Po tym jak David (Coulthard) poinformował nas o tym, że przechodzi na emeryturę z końcem obecnego sezonu zaczęły się rozmowy z Sebastianem, który połączony jest długoletnim kontraktem z Red Bullem. Była to prosta decyzja, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę potencjał, który pokazał przez ostatnie osiem miesięcy.

Przez kilka ostatnich miesięcy Fernando Alonso był widziany, gdy odwiedzał Red Bull Energy Station. Czy próbowaliście podpisać kontrakt z którymś "wielkim nazwiskiem"?

- Rozmawialiśmy z kilkoma "wielkimi nazwiskami", ale czujemy się komfortowo mając parę takich kierowców jak Mark (Webber) i Sebastan (Vettel). To dobra mieszanka młodości i doświadczenia - potencjał Sebastiana wygląda obiecująco. I mam nadzieję, że będziemy w stanie dostarczyć mu odpowiednie środowisko by pomóc mu rozwinąć talent.

Czyli Webber będzie liderem temu?

- Oba samochody będą oczywiście równe, ale naturalnie z uwagi na jego doświadczenie i pozycje w teamie Mark będzie niewątpliwie przewodził i myślę, że odnajdzie się w tej roli. Jestem jednak pewny, że Sebastian będzie w stanie zapewnić mu trudne wyzwanie.

Podobno powiedziałeś, że było zbyt wcześnie by

podpisać kontrakt z Alonso…

- Po pierwsze i najważniejsze – mam największy szacunek do Fernando – jest fantastycznym kierowcą. Ale warunki jakie obie strony stawiały dotyczące długości współpracy były nie do pogodzenia, więc nigdy nie było możliwości by mógł on jeździć dla Red Bulla. Dzięki pieniądzom, które zainwestowaliśmy w nasz juniorski program wreszcie mam kierowcę, który ma wyjątkowy talent. Zatem jak najbardziej logiczne jest to, że to Sebastian będzie jeździł dla RBR.

Gdy powiedziałeś, że rozważaliście współpracę z kilkoma "wielkimi nazwiskami" kogo miałeś na myśli?

- Pozostawię to całkowicie twojej wyobraźni!

Oba wasze samochody weszły do Q3 podczas GP Niemiec. Czy liczycie, że stanie się to standardem od teraz?

- W czołówce robi się coraz ciaśniej. Nawet Ferrari ma dziwne dni. Mark do wyścigu na Silverstone startował z pierwszej linii i to pokazuje, że bardzo szybkie tory odpowiadają naszemu samochodowi. Ale nawet na takich torach jak Hockenheim, które nie do końca pasują naszemu bolidowi byliśmy w stanie mieć dwóch kierowców w czołowej dziesiątce. Świetnie jest być "zawiedzionym" z ósmej i dziesiątej pozycji – rok temu byłby to świetny rezultat.

Wydaje się, że projekt Adiana Newey’a nareszcie został opanowany. Czy oczekiwałeś, że stanie się to wcześniej?

- Wkład Adriana w zespół jest ogromny. Ale zajęło to sporo czasu grupie ludzi pracującej razem i rozumiejącej siebie nawzajem. Mamy także narzędzia by ułatwić tym ludziom pracę, np. tunel aerodynamiczny. Wpływ Adriana jest coraz większy, a my w połowie sezonu jesteśmy zadowoleni z rezultatów, jednak pracujemy ciągle nad poprawą osiągów w jego dalszej części.

Przed wyścigiem na Silverstone Red Bull był czwarty w klasyfikacji konstruktorów. Czy będziecie w stanie odzyskać wkrótce tę pozycję? Czy przygotowywane są jakieś specjalne rozwiązania do waszych bolidów, które to umożliwią?

- Ostatnio straciliśmy wiele punktów. Będziemy kontynuować rozwój samochodu zarówno w kwestii mechaniki jak i aerodynamiki. Mamy nadzieję na odzyskanie czwartej lokaty. Nie planujemy jednak wielkich zmian, ale tylko ewolucje obecnych części samochodu, które pomogą nam rozwiązać nasze problemy – główne w wolnych zakrętach i na długich prostych.

Patrząc na sezon 2009 to wprowadzenie KERSu jest rozsądne dla fabrycznych teamów, ale czy dla Red Bulla rozwój tego systemu to właściwa decyzja?

- Oczywiście nie ma to związku z dziedziną, którą zajmuje się Red Bull. KERS jest fascynującą technologią przyszłości, ale najważniejsze jest to, by spełnić wymogi bezpieczeństwa, a my mieliśmy kilka problemów. Dla nas KERS jest częścią przepisów, więc czymś co wykonamy. Jest to bardzo kosztowne, a będąc niezależnym teamem nie mamy źródeł rozwoju jak mają to fabryczni producenci.

Obaj wasi kierowcy twierdzą, że wasz budżet może być mniejszy od budżetów fabrycznych teamów, ale to wy wykorzystujecie go efektywniej…

- Mamy rozsądny budżet, chociaż nie dorównuje on budżetom Toyoty czy Hondy. Zręcznie inwestujemy w ludzi i wspieramy tych wewnątrz firmy. Musimy myśleć o sposobie w jaki inwestujemy nasze środki ponieważ nie stać nas na marnotrawienie pieniędzy, a każda część, w którą wyposażany jest nasz bolid służy by poprawienia jego osiągów. Ludzie to największy kapitał w Formule 1 i nasz kapitał zaczyna wypłacać dywidendy w postaci coraz szybszego samochodu. Komunikacja jest kluczem – od zarządu poprzez menadżerów skończywszy na podłodze fabryki.

Komentarze (0)