Hamilton o swojej strategii: Zaufałem zespołowi

Lewis Hamilton drugi raz z rzędu był poza zasięgiem swoich przeciwników. Brytyjczyk tylko na chwilę oddał prowadzenie podczas Grand Prix Niemiec. Na lepszy rezultat liczył Heikki Kovalainen, który gdyby nie kraksa zawodnika Toyoty, stanąłby na najniższym stopniu podium.

23-letni Lewis Hamilton przyznał po wyścigu, iż był zdziwiony decyzją swojego teamu, który kazał mu pozostać na torze, kiedy większość rywali zjechała po paliwo i opony. - Zespół poinformował mnie, że zostanę na torze, a musiałem wyrobić sobie 23-sekundową przewagę w przeciągu zaledwie siedmiu okrążeń. Nie planowaliśmy tego. Wolałbym mieć bardziej spokojny wyścig. Zapytałem, czy na pewno mam zostać na torze. Zaufałem zespołowi i myślę, że wtedy nauczyliśmy się wiele od siebie. Wiedziałem, że mamy szybki bolid, więc musiałem mocno naciskać. Na tor wyjechałem tuż za Heikki i chciałbym mu bardzo podziękować. Po raz kolejny pokazał, że jest świetnym kolegą. Byłem w stanie wyprzedzić Felipe i wystarczyło, że utrzymam swoje tempo. Wyprzedziłem go i wystarczyło to powtórzyć w przypadku Nelsona. Cały zespół pracował ciężko przez ostatni weekend, aby osiągnąć ten sukces. Na pewno nie możemy być zbyt pewni siebie, ale trzeba przyznać, iż nasza praca została nagrodzona - stwierdził zwycięzca Grand Prix Niemiec.

Heikki Kovalainen powiedział, iż to był bardzo trudny wyścig. Fin dodał również, że jest nieco rozczarowany wynikiem, ponieważ stać go było na trzecie miejsce. - Jesteśmy po bardzo ciężkim wyścigu. Udało mi się dobrze wystartować i prawie wyprzedziłem Felipe, ale nie byłem wystarczająco szybki i nie potrafiłem wykorzystać w pełni moich opon. Wyjazd samochodu bezpieczeństwa nie pomógł mi i straciłem pozycje podczas pit stopu. Potem straciłem czas jadąc za Kubicą. Na szczęście udało mi się go wyprzedzić dwa okrążenia później. Od tego momentu był to raczej spokojny wyścig. Piąte miejsce nie jest tym, na co liczyłem, ale już czekam na Grand Prix Węgier, gdzie dam z siebie wszystko, aby powalczyć o podium - zapowiedział Kovalainen.

Komentarze (0)