Kopecky zajmujący obecnie trzecią pozycję w klasyfikacji IRC po piątej pozycji w Turcji i drugiej w Portugalii jechał w Rajdzie Ypres Peugeotem 207 S2000 na czwartej pozycji z niewielką stratą do trzeciego miejsca, ale podczas ostatniego odcinka pierwszego etapu rajdu groźnie dachował i zakończył występ w Belgii. Na szczęście on i jego pilot Petr Stary wyszli z wypadku bez szwanku jednak samochód został dosyć mocno zniszczony.
Wszystko wskazuje na to, że powodem wypadku było uderzenie w położony na drodze prawdopodobnie przez kibiców betonowy blok. W tej sprawie zostało wszczęte policyjne śledztwo mające na celu ustalenie sprawców tego występku narażającego zdrowie i życie załogi oraz innych kibiców.
- Na ostatnim odcinku specjalnym po dziesięciu kilometrach od startu jechaliśmy szóstym biegiem. Wedle naszych notatek zahamowałem samochód, zredukowałem do czwartego biegu i skręciłem w prawo pilnując, by znajdować się idealnie na środku drogi. W moim odczuciu jechaliśmy tam z prędkością około 130 km/h i na wyjściu dokładnie na środku drogi leżał betonowy blok - powiedział Jan Kopecky.
- Droga była otoczona drzewami, więc nie było szansy ominąć ten przedmiot i jedynym wyjściem było uderzenie w niego. Uderzenie było olbrzymie bo samochód wystrzelił jak z katapulty, przekoziołkował przez dach i wylądowaliśmy piętnaście centymetrów od filaru podtrzymującego konstrukcję mostu. Blok przebił aluminiową płytę pod silnikiem i zniszczył sam silnik - opisywał moment wypadku czeski zawodnik.
- Nim udało nam się wydostać z samochodu przedstawiciele organizatora bardzo sprawnie nam pomagali i helikopter z pomocą medyczną był na miejscu bardzo szybko za co jesteśmy wdzięczni choć na szczęście nam się nic nie stało - ocenił pomoc na miejscu wypadku Jan.
- Mimo, iż z duża prędkością uderzyliśmy w ten blok to nie został on kompletnie zniszczony i członkowie mojego zespołu podjęli odpowiednie kroki celem wyjaśnienia tego zajścia, które na pewno nie jest normalnym zdarzeniem rajdowym. Władze IRC przejrzały już on-board z kamery Nicolasa Vouilloza, który jako jedyny startował przed nami i nie miał on na tym zakręcie najmniejszych problemów. Równocześnie chciałem podziękować szefowi zespołu Kronos Racing, w którym startuje Nicolas Marcowi van Dalenowi, który przeanalizował również przejazd swojego podopiecznego i wykluczył możliwość, żeby samochód Nicolasa w jakiś sposób wyrzucił na drogę ten blok. Nicolas jechał porównywalnym torem jak nasz - środkiem drogi i nie było możliwości, żeby zaistniała taka możliwość - mówił o zajściu kierowca.
- Wypadek jest w tej chwili w fazie policyjnego śledztwa i nie chciałbym wyciągać przedwczesnych wniosków. Nadal uważam, że to fantastyczny rajd choć wyjeżdżamy z niego bez punktów i bez auta, które zostało bardzo poważnie rozbite. Na szczęście nam nic się nie stało - podsumował Jan Kopecky.
W zaistniałej sytuacji ze względu na problem z dostępnością konkurencyjnego samochodu pod wielkim znakiem zapytania stoi występ czeskiej załogi w kolejnej rundzie IRC w zbliżający się weekend w St. Petersburgu (11-12.07.2008 roku).