Powody do optymizmu przyniosły dwie pierwsze odsłony sezonu, w których kierowcy Lotus Renault stanęli na najniższym stopniu podium - Witalij Pietrow w Australii i Nick Heidfeld w Malezji. - Plan na ten rok zawierał dwa etapy: postarać się regularnie zdobywać podium, a potem przynajmniej raz wygrać - powiedział Gerard Lopez w rozmowie z Gazzetta dello Sport.
- Pierwszy cel został osiągnięty, ale drugi zależy od Red Bulla, który jak dotąd jest daleko z przodu. Jednak na szczególnych torach, jak Monako czy Hungaroring, może będziemy w stanie tego dokonać - wyjaśnia.
Przedstawiciele zespołu od pierwszej chwili, gdy bolid R31 ujrzał światło dzienne, mówili, że jest to odważna konstrukcja, która jednak przyniesie spodziewane efekty. - Nasz ma swoje źródło w ubiegłorocznym wyścigu o GP Monako. Podczas tego weekendu Eric Boullier i ja wezwaliśmy James Allison, dyrektora technicznego, i w szczególności poprosiliśmy go o odkrywanie nowych możliwości, bo to jedyny sposób, by odwrócić kolejność - powiedział Lopez. - Projektowanie zwykłego samochodu, a potem kopiowanie najlepszych rozwiązań innych doprowadziłoby nas donikąd.
Właściciel Lotus Renault GP nie chciał wypowiadać się o możliwym terminie powrotu Roberta Kubicy na tor wyścigowy. - W tej chwili ani my, ani Robert nie myślimy o tym - przyznał. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z Heidfelda - jego całkiem inny od Kubicy, ale dobrze zaaklimatyzował się w zespole. Robert w tej chwili musi skoncentrować się tylko na powrocie do zdrowia - zakończył.
Lopez w rozmowie z Bernie Ecclestonem