Lewis Hamilton został ukarany za naruszenie artykułu 20.2, w myśl którego kierowca, który broni swojej pozycji, nie ma prawa zmieniać toru jazdy więcej niż jeden raz. Hamilton dopuścił się złamania tego zapisu. Fernando Alonso z kolei spowodował kolizję, czym naruszył przepis z artykułu 16.1.
Kierowca McLarena przyznał, że nie jest zdziwiony decyzją sędziów. - Wiedziałem, że dostanę karę. Nie jestem zaskoczony - wyjaśnia Hamilton. - Byłem u sędziów, więc spodziewałem się tego. Zawsze staram się przyjąć najgorszy scenariusz. Straciłem tylko jedno miejsce. To naprawdę nie sprawia, że czuję się gorzej - mówi.
Zapytany o to, czy jego zdaniem werdykt sędziów jest sprawiedliwy odpowiedział: - Nie wolno mi zmienić pozycji więcej niż jeden raz. Czy to jest niebezpieczne? Nie, ale takie są reguły. Alonso uderzył mnie i też dostał 20 sekund kary, ale nie mam mu nic za złe. Takie są wyścigi - dodał.
Alonso również bagatelizuje znaczenia kary. - Nie zmieniła się moja pozycja, więc nie ma wielkiego dramatu. To był wyścigowy incydent. Próbowałem go wyprzedzić, zetknęliśmy się ze sobą, przez co uszkodziłem przednie skrzydło i musiałem zjechać do boksu. Straciłem tym samym możliwość zajęcia miejsca na podium. W następnym wyścigu spróbuję powalczyć o nie jeszcze raz - tłumaczy.
Na pytanie, czy był wściekły na siebie lub Hamiltona, Alonso odpowiedział: - Sędziowie wezwali nas do siebie celem zapoznania się z decyzjami. Nie jesteśmy tymi, co decydują. Nie mamy też nic do powiedzenia w tej sprawie. Staramy się ścigać, czerpać z tego radość i mam nadzieję, że następnym razem nie będzie już żadnych problemów - zakończył.