- Plan na to, żeby przetrwać z tymi silnikami, które mamy, jest prosty - teraz muszą działać perfekcyjnie - powiedział Sebastian Vettel w rozmowie z oficjalną stroną internetową Formuły 1. - Piątkowe treningi, które widzieliśmy w dwóch ostatnich weekendach są dla mnie restrykcyjne i oczywiście nie możemy pozwolić sobie na kolejny defekt. Jeżeli taki się przytrafi, to oczywiście będziemy musieli wziąć kolejny silnik i zaakceptować karę. Tego jednak nie chcemy i na razie plan jest taki, żeby jeździć mało w piątek i uniknąć konieczności cofania się na starcie. Już po fakcie wiemy, że dobrze byłoby wziąć nowy silnik i mieć karę na Monza. Widzimy to po wynikach, ale kto mógł wiedzieć wcześniej.
Na cztery wyścigi przed końcem sezonu Niemiec ma 26 punktów straty do liderującego Jensona Buttona, ale mimo tego zapowiada walkę do końca o mistrzostwo świata. - Od teraz naszym celem są zwycięstwa. Podchodzimy do każdego wyścigu osobno, na koniec policzymy punkty i zobaczymy, czy wystarczyły. To prawda, że strata jest duża i nie będzie łatwo ją zmniejszyć, ale na pewno będziemy walczyć.
Kto więc zostanie mistrzem świata? - Mam nadzieję, że ja. Będę walczył do ostatniej minuty, do utraty tchu. Będąc "kilka" punktów z tyłu wiem, że nie będzie to łatwe. Myślę, że nasza czwórka, trójka ma podobne szanse. Dla niektórych są one większe, dla niektórych mniejsze. Byłoby wielką niespodzianką, gdyby wygrał Rubens Barrichello. Jest wprawdzie coraz mocniejszy, ale także wiekowy. To byłoby dla niego wyjątkowe, ale dla każdego z nas również. Żaden z nas nie był przecież mistrzem - zakończył Vettel.