W tym artykule dowiesz się o:
Zakochana w MMA
- W tym nie ma jakiejś głębszej filozofii. Po prostu to kocham. Każdy musi znaleźć w życiu swoją drogę. Ja się zakochałam w sportach walki. Zakochałam się w MMA - powiedziała Karolina Kowalkiewicz, która w piątek odwiedziła studio Dzień Dobry TVN.
Krav maga
Zawodniczka MMA z Łodzi zdradziła, że od dzieciństwa marzyła, żeby zostać wojowniczką. Będąc nastolatką chciała nauczyć się bronić i dlatego rozpoczęła treningi krav maga.
Pasja od dziecka
- Od razu wiedziałam, że to jest to, co chcę robić w życiu. Po paru latach zostałam instruktorem. Ćwicząc innych, cały czas chciałam się rozwijać i stwierdziłam, że MMA będzie takim fajnym uzupełnieniem - dodała fighterka UFC.
Kobiecość narażona na kontuzje
Dziś Kowalkiewicz nie żałuje tej decyzji, chociaż cierpi trochę na tym jej kobiecość. Złamania, otarcia naskórka czy siniaki to chleb powszedni zawodnika MMA.
Podbite oko nie jest problemem
- Nie przeszkadza mi to, że na przykład mam podbite oko. Nie staram się tego przypudrować czy zakryć. Na szczęście siniaki szybko się goją - zapewniła.
Wsparcie rodziny
Bliscy sportsmenki na różne sposoby przeżywają jej walki w klatce. Mama Karoliny stara się być na widowni podczas gal, w których bierze udział córka. Inaczej niż tata mistrzyni oktagonu.
Tata bardzo przeżywa
- Tata to za bardzo przeżywa. Śmieję się, że może to się skończyć zawałem. On dopiero następnego dnia, jak wie, że nic mi nie jest, jak już porozmawia ze mną, to dopiero może obejrzeć walkę - wyjawiła Kowalkiewicz.
ZOBACZ WIDEO Celtic Gladiator 15: Albert Jarzębak przed sobotnią galą