W tym artykule dowiesz się o:
Przed #UFCLondon: czy Waszym zdaniem Polak, Daniel Omielańczuk pokona Syryjczyka, Jarjisa Danho podczas jutrzejszej gali UFC Fight Night w Londynie? /MP
Posted by UFC Poland on 26 luty 2016
Po raz piąty Daniel Omielańczuk (17-5-1) wystąpi na gali największej federacji MMA na świecie. W sobotni wieczór, w O2 Arena w Londynie, Polak walczący w wadze ciężkiej stanie naprzeciw niepokonanego Jarjisa Danho.
Dla Omielańczuka pojedynek na UFC Fight Night 84 to kolejna szansa na pokazanie swoich umiejętności. Dotychczas walczył ze zmiennym szczęściem: Nandora Guelmino znokautował, później przegrał dwa starcia na punkty (z Jaredem Rosholtem i Anthonym Hamiltonem), a w lipcu ubiegłego roku rozprawił się z Chrisem de la Rochą (TKO).
Debiutujący w UFC Danho ustępuje Polakowi doświadczeniem. Przygodę z MMA rozpoczął bardzo późno. Ma na koncie tylko siedem pojedynków. Za to jego życiorys mógłby stanowić idealny materiał na scenariusz filmu.
Na kolejnych stronach przedstawiamy 32-letniego uchodźcę z Syrii.
Posted by Jarjis "Man Mountain" Danho on 13 marca 2014
Danho urodził się w 1984 r. w Syrii, w miejscowości Al-Malikijja. W chrześcijańskiej rodzinie pochodzenia asyryjskiego. Jego bliscy nie czuli się tam bezpiecznie. Gdy Jarjis miał 6 lat, jego ojciec podjął decyzję o ucieczce z Syrii do Europy.
Trafili do Niemiec, do obozu dla uchodźców w Hamm. Nowy kraj jawił się jako eldorado, ale szybko pojawiły się problemy. Jarjis i jego bliscy co kilka miesięcy musieli przenosić się w inne miejsce, kilka razy się ukrywali. Przez kilka lat ubiegali się o prawo stałego pobytu w Niemczech.
W końcu dopięli swego. Danho w wywiadzie dla "Bilda" zdradza, że zawarli układ z urzędnikami. - Mieliśmy krewnych w Paderborn. Dostaliśmy zgodę, by tam pojechać, ale pod warunkiem, że sami o sobie zadbamy i nie będziemy domagać się pieniędzy od żadnych urzędów. Tylko tak mogliśmy pozostać w Niemczech - mówi.
Syryjska rodzina odnalazła się w nowych warunkach. Rodzice sportowca założyli restaurację w Paderborn, do dziś działają w tej branży. Jarjis z kolei prowadził przez lata pizzerię w tym mieście. Niemcy nazywa obecnie swoim domem.
Jak przeciwnik Omielańczuka trafił do MMA?
Posted by Jarjis "Man Mountain" Danho on 25 luty 2016
Nastoletni Jarjis (obecnie waży ok. 125 kg przy wzroście 190 cm) wyróżniał się wśród rówieśników posturą. Już jako 14-latek (!) pracował jako "bramkarz". - Już wtedy byłem wielkim wołem - śmieje się w rozmowie z "Bildem".
Sport w jego życiu odgrywał ważną rolę, ale początkowo nie było to MMA. Jarjis wolał grać w piłkę nożną, a przede wszystkim chodzić na siłownię. Ciężary były jego pierwszą miłością. Zbudował imponującą masę mięśniową. - Jest jednym z tych typów, którego nie chciałoby się spotkać w ciemnej ulicy - pisze o nim "Bild".
Przygodę z MMA rozpoczął bardzo późno, w wieku 27 lat. Jak wspomina, stanął na macie, powywracał kilku przeciwników. Spodobało mu się. Otrzymał pseudonim "Man Mountain", czyli "Człowiek Góra".
Danho twierdzi, że tak późny start w MMA jest jego atutem. - Wielu fighterów w moim wieku przeszło już przez niezliczone wojny, doznało przez lata wielu kontuzji - podkreśla w rozmowie z arabsmma.com.
W 2011 roku zadebiutował we wszechstylowej walce wręcz. Z przytupem.
Na gali World of Fight w niemieckiej miejscowości Herne zmierzył się z Admirem Bogucaninem. Po 10 sekundach było już po walce. Potężny "slam", a następnie uderzenia w parterze odebrały rywalowi ochotę do walki. Zobaczycie tę walkę na powyższym filmie.
Po dwóch kolejnych zwycięstwach trafił na przeciwnika, który stawił mu opór. Mowa o Gruzinie Dawidzie Szwelidze. Ich pojedynek na gali Superior FC 13 (w 2013 r.) zakończył się w atmosferze skandalu. Miała to być walka o pas wagi ciężkiej, została zakontraktowana na pięć rund. Niespodziewanie po trzech odsłonach sędziowie ogłosili punktację, przyznając wygraną Gruzinowi. Szybko jednak werdykt został zmieniony. Danho nie ma porażki w rekordzie, bo organizatorzy uznali pojedynek za nieodbyty (tzw. no contest).
Z czasem Danho miał coraz większe problemy ze znalezieniem przeciwnika. W Niemczech nie było chętnych do walki z silnym jak tur wojownikiem z Syrii. Jego menedżer postanowił szukać opcji za granicą. W końcu się udało: Jarjis stoczył dwie walki dla federacji Desert Force z Jordanii i jedną na gali Cage w Helsinkach. Wszystkie wygrał przed czasem. W ostatnim pojedynku pokonał w pierwszej rundzie Stefana Traunmuellera przez TKO.
Wyczuł, że to jego "pięć minut". Sprzedał wspomnianą pizzerię w Paderborn, przeprowadził się do Norymbergi, by trenować w Hammers Gym pod wodzą Gabriela "Pandy" Tampu.
Menedżer Danho po kolejnych wygranych pukał do drzwi UFC. W końcu się doczekali.
"Man Mountain" odebrał telefon z UFC już latem ubiegłego roku. W rozmowie z arabsmma.com wojownik zdradził, że federacja szukała zastępcy kontuzjowanego Konstantina Erokhina na walkę z... Danielem Omielańczukiem (na gali w Glasgow, w lipcu 2015 r.; Polak ostatecznie zmierzył się z Chrisem de la Rochą).
- Federacja Desert Force nie chciała mnie jednak puścić. Musiałem poczekać, aż wygaśnie mi kontrakt. Gdybym przeszedł do UFC wcześniej, miałbym już pewnie dwie walki za sobą - mówi Danho.
Dla federacji MMA z Jordanii już nie zawalczył. Czekał na kolejną szansę od UFC i taka pojawiła się w październiku ub. roku. Tym razem nic już nie stało już na przeszkodzie, by mógł podpisać kontrakt. Los sprawił, że ponownie trafił na Omielańczuka.
- Wystarczyło "tylko" siedem walk, by dostać się do UFC. Ale wierzcie mi, że moja droga była długa, wyboista i frustrująca - mówi pochodzący z Syrii zawodnik. - Podpisanie kontraktu z UFC to coś, o czym będę mógł opowiadać wnukom - dodaje.
Jakie cele wyznacza sobie w UFC Danho?
Posted by Jarjis "Man Mountain" Danho on 30 maja 2015
32-latek uznawany jest za numer 1 wagi ciężkiej w Niemczech, jednak w UFC jest na razie postacią anonimową. Chce realizować marzenia, ale zdaje sobie sprawę ze swoich niedostatków i twardo stąpa po ziemi. - Chciałbym kiedyś zmierzyć się z mistrzem UFC. Jestem jednak realistą. Dopiero zaczynam walczyć w tej federacji i wiele muszę się nauczyć - podkreśla.
Przed debiutem na gali w Londynie nie czuje się zdenerwowany. Choć przyznaje, że będzie to dla niego zupełnie nowe doświadczenie. Dotychczas walczył na niewielkich galach (na największej było 2000 kibiców), w O2 Arena zasiądzie kilkanaście tysięcy fanów.
- Z walki na walkę staję się coraz spokojniejszy. Będę jednak musiał się przyzwyczaić do takiej otoczki. Pracowałem z Anglikami i wiem, że gdy świętuje 10 Anglików, to są w stanie zrobić taki hałas i atmosferę, jakby było 50 ludzi - śmieje się Danho.
Mocno związany z Niemcami wojownik nie zapomina o swoich korzeniach.
O dzieciństwie w Syrii Danho (na zdjęciu z Andersonem Silvą) mówi niewiele. Twierdzi, że nie ma żadnych wspomnień z tamtego okresu, niewiele także pamięta z samej ucieczki do Europy.
- Jeśli mam być szczery, czuję się całkowicie Niemcem - uśmiechnął się w trakcie rozmowy z "Bildem".
Nie oznacza to jednak, że to, co dzieje się w Syrii, jest mu całkowicie obojętne. Wie, że ma kibiców w rodzinnym kraju. Chciałby być dla nich inspiracją. - Mam z nimi kontakt na Facebooku, oglądają moje walki. Myślę, że jestem dla nich światełkiem. Mam nadzieję, że podpisanie przeze mnie kontraktu z UFC doda odwagi moim rodakom. Nawet biedny mały uchodźca z Syrii może do czegoś dojść. Ciężka praca i wytrwałość mogą daleko zaprowadzić - podkreśla.
Jarjis wie już także, co chce robić po zakończeniu sportowej kariery.
Who wants a piece from my biiig birthday cake??#powernutrition
Posted by Jarjis "Man Mountain" Danho on 20 październik 2014
Wspominaliśmy już o rodzinnym biznesie Danho. Obecnie jego rodzice mają dwie restauracje w Paderborn. Jarjis traktuje ich jako wzór do naśladowania. - Z osób, które znam, nikt nie pracuje ciężej, nikt nie jest życzliwszy. Nikt - tak jak oni - nie przeszedł przez ciężkie czasy z uśmiechem na ustach. Bez rodziców nie byłbym tym człowiekiem, którym jestem teraz - mówi.
Gdy Danho osiągnie swój cel w elicie MMA - tu cytat: "gdy już zdobędę pas mistrza UFC" - zamierza powrócić do branży gastronomicznej.
- Uwielbiam gotować. Marzę o tym, by otworzyć własny steak house. Z wielkim piecem na środku. Mógłbym gotować na żywo dla gości - snuje plany rywal Daniela Omielańczuka.
Galę UFC Fight Night 84 (w walce wieczoru zmierzą się Anderson Silva i Michael Bisping) pokaże Extreme Sports Channel.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: ostre wejście Teveza