[tag=20051]
Mamed Chalidow[/tag] już nie pojawia się w klatce. Po ostatniej porażce z Tomaszem Narkunem (w grudniu, więcej TUTAJ) zdecydował się zakończyć karierę. Zdradził, że musiał to zrobić ze względu na depresję, z którą walczy od kilku lat.
Chalidow w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską z "Wprost" przyznał, że pierwszy raz zdał sobie sprawę z choroby w 2015 roku. Wówczas przechodził rehabilitację po operacji kręgosłupa i powątpiewał, czy zdoła wrócić do sportu. - Zastanawiałem się, jak to możliwe, że mnie, twardziela, coś takiego spotkało. Myślałem, że dam radę sam. Ale w końcu poszedłem do lekarza - mówi.
Pytany oto, czy miewał myśli samobójcze, podkreślił, że nie mógłby tego zrobić ze względu na wiarę. - Jestem muzułmaninem i dla mnie samobójstwo to prosta droga do potępienia. Nie myślałem o tym, żeby coś sobie zrobić, właśnie z powodów religijnych. Wolę się męczyć i w męczarniach umrzeć, niż odebrać sobie życia. Ale brak chęci do życia jest normalny w tym stanie. Takie myślenie o beznadziei. O tym, że wolałbym, by mnie nie było, skoro moje życie ma już tylko tak wyglądać - dodaje.
Chalidow podkreśla, że w walce z chorobą najbardziej pomaga mu rodzina. Ma dwóch synów: 5 i 11 lat, którzy zdają sobie sprawę, że ojciec czasami potrzebuje spokoju przez kilka godzin. Czeczeniec mówi jednak, że stara się robić wszystko, aby synowie nie odczuli jego choroby.
Nie wyklucza, że kiedyś jeszcze wróci do klatki. Podkreśla, że "póki całkowicie nie dojdzie do siebie, nie będzie walczył". Dodał, że "nie może ryzykować", ale cały czas jest w treningu. Nie ma jednak presji, żeby ponownie pojawiać się na galach i walczyć z przeciwnikami. - Staram się szukać nowych kierunków w życiu - kończy.
Mamed Chalidow wygrał w swojej karierze 34 walki, dwie zakończyły się remisami, a sześć porażkami (dwie ostatnie z Narkunem).
ZOBACZ WIDEO Kawulski o planach KSW na rok 2019. "Nasz cel to zagranica. Chcemy przyśpieszyć"
- "O tym, że wolałbym, by mnie nie było, skoro moje życie ma Czytaj całość