WP SportoweFakty: Dwa tygodnie temu wygrał pan jako pierwszy zawodnik w UFC z Joshem Barnettem przez poddanie. Jakie to uczucie?
Ben Rothwell: - Powiedziałbym, że surrealistyczne. Zajęło mi kilka dni, żeby zdać sobie sprawę z tego, co się stało. Wszyscy dookoła mówili o tym poddaniu. Nie wiedziałem, że Barnett nie został poddany przez 10 lat. Zdecydowanie zasłużyłem na bonus.
Był pan zaskoczony, że poszło tak łatwo?
- To mogło wyglądać łatwo z boku, ale ćwiczyłem pięć lat tę technikę. To moja główna broń w walce w parterze.
Ma pan na koncie passę pięciu zwycięstw. To najlepsza seria od 2007 roku.
- Teraz to jest konieczne. UFC wymaga, aby wygrywać seriami. Dlatego nie jest to jakieś wyjątkowe uczucie, bo spodziewałem się, że będę miał taką serię. To jeden z najlepszych wyników w wadze ciężkiej. Czuję, że jeszcze jedna wygrana da mi walkę o pas.
Jak wspomniałem, ma pan na koncie pięć wygranych z rzędu, natomiast Junior dos Santos wygrał tylko jeden z ostatnich trzech pojedynków. Czy to uczciwe zestawienie?
- Trzeba spojrzeć trochę szerzej. Co prawda dos Santos ma teraz gorszy czas, ale spójrzmy trochę wstecz, a zobaczymy, że jeszcze niedawno miał passę dziewięciu zwycięstw – jedną z lepszych w historii dywizji. Junior wygrał też ze Stipem Miociciem, Cainem Velasquezem i Fabriciem Werdumem – czyli mistrzami i pretendentem. To znaczy dla mnie wiele.
Kilka dni temu powiedział pan w jednym z wywiadów, że 80 proc. zawodników wagi ciężkiej było na dopingu zanim UFC i USADA wprowadzili zaostrzone badania. Jako przykład podał pan między innymi Alistaira Overeema i Juniora dos Santosa…
- Nie, nie, nie. To dziennikarz wszystko poplątał. Mówiłem najpierw o USADA, a potem o tym, co myślę o czołówce mojej dywizji, więc wspomniałem o walce Overeema z dos Santosem. Potem w wywiadzie dziennikarz wziął moje dwie wypowiedzi i przedstawił je koło siebie, dlatego tak wyszło. Nie oskarżam nikogo. Mówiłem tylko, że w przeszłości wielu zawodników mogło brać doping. Wystarczy zobaczyć, jak wiele się zmieniło w ostatnim czasie, ale na pewno na nikogo nie pokazałbym palcem.
Czy uważa pan, że po wygranej z dos Santosem powinien pan dostać walkę o pas wagi ciężkiej?
- Mam nadzieję. Wiem, że cały czas jestem w czołówce. Pojawiła się możliwość walki z Juniorem, a wiedziałem, że nie ma nikogo w czubie rankingów, kto mógłby zawalczyć z dos Santosem, więc wziąłem ten pojedynek. Myślę, że to będzie świetny bój. Nie chciałem też czekać 10 miesięcy na kolejne zestawienie.
Wielu mówi, że po porażkach z Cainem Velasquezem Junior dos Santos jest innym zawodnikiem. Czy zgadza się pan z tą opinią?
- Wiem, że Junior nie wygląda już tak samo, jak wtedy, gdy był na fali zwycięstw. Walczył też zupełnie inaczej, kiedy bił się ostatnio z Alistairem Overeemem. Nie wiem dlaczego, ale rzeczywiście wyglądał inaczej.
Zaskoczył pan wszystkich poddaniem Barnetta, czy spróbuje pan zaskoczyć jeszcze bardziej i posłać dos Santosa na deski?
- Nie planuję konkretnego skończenia, kiedy wchodzę do walki. Może dlatego udało mi się poddać Josha. Nie próbowałem go odklepać, to się po prostu stało. Mój plan na walkę to: poślę cię na deski albo zaduszę w parterze. To się po prostu dzieje. Niezbyt często widzieliśmy, żeby Junior szukał sprowadzeń, ale ja ma niebywałą zdolność. Kiedy uderzam, mój przeciwnik myśli tylko o tym, żeby jak najszybciej przenieść walkę na ziemię.
Gdzie będzie pan miał największą przewagę?
- Zdecydowanie na ziemi. Oprócz tego, za każdym razem, kiedy moja pięść dojdzie do jego twarzy.
Czy jest pan dumny z tego, że będzie walczył na pierwszej w historii gali w Chorwacji?
- Jestem dumny, że wystąpię na gali w kraju wojowników. Wiem, że kibice tutaj lubią oglądać wagę ciężką. Jestem gotowy, żeby dać im świetne show.
Zawalczy pan po raz pierwszy w walce wieczoru. Ma to jakieś znaczenie?
- To wielkie wyróżnienie i sygnał, że UFC docenia to, co robię.
Nie wolałby pan zawalczyć z „CroCopem” na UFC w Chorwacji? To bez wątpienia byłoby wielkie wydarzenie.
- Tak, to byłoby coś wspaniałego, ale walka byłaby bardzo trudna. Mirko Filipović to ikona w Chorwacji.
Anderson Silva wraca do walki. „Pająk” zawalczy z Michaelem Bispingiem na UFC w Londynie. Czy Silva jest w stanie wygrać i zostać znów mistrzem?
- Nie chcę, żeby wygrał. Uważam, że Anderson Silva zniszczył wszystko, co osiągnął, swoimi kłamstwami i wpadkami. Mam nadzieję, że Bisping wygra i wiem, że ma umiejętności, żeby to zrobić.
rozmawiał Dominik Durniat
Gala UFC Fight Night: dos Santos vs Rothwell odbędzie się 10 kwietnia w chorwackiej Zagreb Arena. Podczas tego wydarzenia kibice zobaczą aż czterech Polaków. Igor Pokrajac zmierzy się z Janem Błachowiczem, Marcin Tybura z Timothym Johnsonem, Bartosz Fabiński z Nicolasem Dalbym, a Damian Stasiak z Filipem Pejiciem.
Power Punch. Zimnoch vs Mollo