Legenda MMA czuje się jak wrak człowieka. Przeszedł 22 operacje

 / oktagon MMA
/ oktagon MMA

Po raz pierwszy trafił na stół operacyjny jako dziecko. Antonio Rodrigo Nogueira wpadł pod koła ciężarówki, walczył o życie. Później musiał poddawać się zabiegom po kontuzjach odniesionych na treningach i w walkach. - Jestem cały rozbity - przyznaje.

Sława, wielkie pieniądze, pasy mistrzowskie. Gwiazdy mieszanych sztuk walki jawią się kibicom jako wspaniali wojownicy i ludzie sukcesu. Jest jednak także druga strona medalu, o której nie mówi się tak wiele. MMA to dyscyplina, w której ból i kontuzje są na porządku dziennym. A mordercze treningi i walki mogą się przyczynić do trwałego uszkodzenia organizmu.

Sporo na ten temat powiedzieć może Antônio Rodrigo Nogueira, znany pod pseudonimem "Minotauro" (na cześć Minotaura, postaci z mitologii greckiej, pół człowieka, pół byka).

W polskich mediach zrobiło się o nim głośno w 2005 roku, gdy zakontraktowana została jego walka z wkraczającym do świata MMA Pawłem Nastulą. Nasz mistrz olimpijski w judo podpisał kontrakt z federacją PRIDE i od razu został rzucony na głęboką wodę. Nogueira był bowiem w tamtym okresie jedną z największych postaci w tej dyscyplinie (m.in. zdobył pas mistrzowski w wadze ciężkiej, który stracił w pojedynku z Fiodorem Jemieljanienką). "Nastek" walczył dzielnie, ale Brazylijczyk przewyższał go o klasę doświadczeniem. W dziewiątej minucie Polak przegrał przez TKO.

Chciał wypełnić kontrakt, ale...

"Minotauro" w 2007 roku przeniósł się do federacji UFC. W niej tylko początek miał udany. Po zwycięstwie z Heathem Herringiem stanął do walki o tymczasowy pas mistrza wagi ciężkiej. Poddał Tima Sylvię. Jednak w kolejnym pojedynku stracił tytuł na rzecz Franka Mira (po raz pierwszy w karierze przegrał przed czasem), a później porażki przydarzały mu się coraz częściej. Coraz częściej także padały pytania o jego przyszłość. Wciąż jednak budził wielkie emocje, był bardzo szanowany w środowisku.

W styczniu 2014 roku ogłosił, że jego kariera potrwa jeszcze dwa-trzy lata. Chciał wypełnić kontrakt z UFC, który gwarantował mu jeszcze cztery pojedynki. - Do końca umowy nie będę myślał zbyt wiele o przyszłości - stwierdził w jednym z wywiadów. Zrobił to za niego Dana White, szef UFC. Zaprosił legendarnego wojownika na rozmowę - po porażce ze Stefanem Struve (trzeciej z rzędu).

- Kocham "Big Noga" (to inny pseudonim Antonio Rodrigo Nogueiry - przyp. red.), myślę, że każdy go kocha. To taki dobry chłopak - rozpoczął White. - Ale mam już dosyć. Nie chcę już go oglądać w walce. Nie dam mu kolejnej - dodał, zapewniając jednocześnie, że chętnie da Brazylijczykowi pracę w swojej federacji. Tym samym kariera "Minotauro" dobiegła końca. Stoczył 46 walk, z których wygrał 34. Doznał 10 porażek, raz zremisował, a jeden pojedynek został uznany za "no contest".

Dramat w dzieciństwie

Przez wiele lat Nogueira zręcznie unikał pytań o koniec kariery, podobnie było z odpowiedzią na pytanie o to, jak bardzo wyniszczony jest jego organizm. Dopiero w październiku br., podczas konferencji sportowej w Rio de Janeiro, słynny wojownik się otworzył.

Padły z jego ust słowa, które wstrząsnęły kibicami. Wygląda na to, że po zakończeniu kariery Nogueira czuje się niczym wrak człowieka. - Przeszedłem 22 operacje. Jestem cały rozbity - rozpoczął "Minotauro".

Po raz pierwszy trafił na stół operacyjny po wypadku, którego doznał w dzieciństwie. Stoczył wówczas walkę o życie, a następnie o odzyskanie sprawności. W sierpniu 1987 r. w jego rodzinnej miejscowości Vitoria da Conquista odbywał się festyn. Dzieci bawiły się w przyczepie zaparkowanej ciężarówki. Gdy kierowca uruchomił silnik, myślały, że pojedzie do przodu, z górki. On jednak gwałtownie wycofał pojazd. 11-letni Antonio Rodrigo upadł na jezdnię. - Miałem szczęście, że udało mi się odsunąć głowę, zanim koło ciężarówki przejechało po mnie - wspominał. Przez cztery dni był w śpiączce, spędził niemal rok w szpitalu. Stracił żebro i część wątroby. Pozostała mu sporych rozmiarów blizna na plecach.

16 metalowych śrub. Bo nie chciał odklepać

Był zawziętym nastolatkiem. Wrócił do pełni sił i znów mógł chodzić na treningi - judo, boksu i brazylijskiego jiu-jitsu. Sztuki walki umocniły jego charakter. W późniejszych latach odnosił wiele sukcesów, ale zapłacił za to wysoką cenę. Na stół operacyjny trafiał bowiem regularnie.

- W ostatnich pięciu latach miałem osiem operacji. Mam 16 metalowych śrub w prawej ręce, od łokcia do ramienia. Sprawiają one wyjątkowy ból podczas treningów, a także przy zmianach temperatury. Miałem także operację lewego ramienia i dwie operacje bioder. Te cztery operacje były kluczowe przy podejmowaniu decyzji o zakończeniu kariery - wyjaśnia "Minotauro".

Wspomniane śruby to "pamiątka" po rewanżowej walce z Frankiem Mirem. W grudniu 2011 r. Brazylijczyk - choć był przecież nie lada ekspertem od technik parterowych - dał się zaskoczyć. Mir założył "kimurę". To była sytuacja bez wyjścia, ale Nogueira nie chciał odklepać. W efekcie doznał poważnego złamania ręki.

Walczył z zerwanymi więzadłami. "To cyborg"

Legendarny wojownik niedawno przyznał się, że wyszedł do jednej z walk, choć tak naprawdę nie powinien. Było to z jego strony szaleństwo. Mowa o przedostatnim pojedynku w karierze. W kwietniu 2014 r. zmierzył się z Royem Nelsonem w Abu Dhabi.

Marcio Tannure, lekarz Nogueiry, tak wspominał tamte wydarzenia. - "Minotauro" przyszedł do mnie i powiedział: doktorze, sparowałem wczoraj, gdy usłyszałem trzask. Coś się musiało stać. To było trzy dni przed walką - mówił Tannure.

Okazało się, że Brazylijczyk doznał zerwania więzadeł w kolanie. Jednej z najbardziej paskudnych i bolesnych kontuzji. Większość zawodników na jego miejscu odwołałaby pojedynek. Ale nie on. - Wszedł do oktagonu, choć ledwo mógł chodzić. Powiedziałem mu, że niewielu ludzi byłoby w stanie walczyć z tak silnym bólem. Ten gość jest cyborgiem - dodał jego lekarz.

KSW pobije świat? Właściciel federacji mówi o ekspansji

Komentarze (0)