Waldemar Ossowski: Gala w Kołobrzegu coraz bliżej. Czy na początku swojej działalności w 2013 roku spodziewaliście się, że w 2015 roku będziecie organizować już ósme wydarzenie? Wszystko idzie według planu, czy może nawet lepiej?
Paweł Jóźwiak: Trudno powiedzieć czy się tego spodziewaliśmy. Generalnie moglibyśmy robić jeszcze więcej wydarzeń pod brandem FEN, ale staramy się działać rozważnie i minimalizować ryzyko. W Polsce jest ostra konkurencja w tej materii i staramy się nie porywać z motyką na słońce. Wynik sportowy musi być równy finansowemu i to jest nasz cel. Na razie jesteśmy spokojni o dalszy rozwój.
[ad=rectangle]
Karta walk wprawia w zachwyt zagorzałego fana MMA w Polsce. Pojedynki Kiełka z Szymańskim czy Odzimkowskiego z Meekiem świetnie prezentują się na papierze. To najdroższa karta walk w historii FEN?
- Miło jest nam to słyszeć. To znaczy, że na polskim rynku jest wielu świetnych zawodników i dzięki nam mogą się rozwijać i pokazywać polskiej publiczności. Dajemy im szansę i chcę by je wykorzystywali. Cieszę się również z tego pytania, bo skoro pan wskazał młodych zawodników to odwrócę niewygodne pytanie o finanse - czy uważa pan, że zawodnicy na początku kariery sportowej winni dostawać ogromne pieniądze? Płacimy pieniądze adekwatne do wartości sportowej i popularności. To decydujące współczynniki. Karta walk kosztuje tyle, na ile nas stać. Nie słyszałem narzekań na wysokość czy terminowość wypłat ze strony zawodników. W tej chwili mamy zalew propozycji. To nasz największy kapitał.
Czy w Kołobrzegu był przewidywany występ Tymoteusza Świątka? Kiedy możemy się go spodziewać w klatkoringu?
- Jest jeszcze za wcześnie, by wrócił już na tę galę. Tak jak mówiłem wielokrotnie - to utalentowany chłopak, ale "Kiko" Marinho, obnażył jego braki. Musi je zniwelować i wtedy wrócić. Pokazał serce do walki i za to go cenimy, ale chcemy by walczył warsztatem a nie zdrowiem. Kiedy poukłada wszystkie klocki na miejscu, będzie występował. Ja myślę, że zdąży do końca tego roku być w wielkiej formie.
W Kołobrzegu MMA zdominuje K-1, jednak w walce wieczoru zobaczymy właśnie kickboxerów. Kreujecie Tomasza Sararę na twarz swojej organizacji?
- My nic nie musimy kreować w przypadku Tomka. Biorąc go mieliśmy rekomendację, że w wadze cruiser (przyp. red. - do 95 kg) to ścisła światowa czołówka. Już pierwsza walka to pokazała. My daliśmy mu tylko możliwość pokazania... możliwości. Jego pierwszy rywal, który jest wysoko notowany w Europie wytrzymał tylko nieco więcej niż rundę. To chyba pokazało z jakiego formatu zawodnikiem mamy do czynienia? Aktualny pretendent do pasa największej światowej federacji Kickboxingu, jaką jest Glory przegrał z Sararą. Czy to wymaga komentarza? Tomek trenuje u największego mistrza formuły K-1, Ernesto Hoosta. Czy taki mistrz zadawałby sobie trud przyjazdu do Polski dla przeciętnego fightera? Ludzie muszą zdać sobie sprawę, że są w Polsce zawodnicy o największych na świecie możliwościach. Rok temu na "Summer Edition" w Sopocie miała walczyć dla nas Joanna Jędrzejczyk, z którą dopięliśmy umowę. Zostawiliśmy furtkę, by Joanna Jędrzejczyk mogła walczyć za granicą. Ona skorzystała z tego i dziś każdy fan MMA i tajskiego boksu wie, że w ciągu roku stała się największą światową sensacją w MMA i mistrzynią UFC. Kto powiedział, że Tomasz Sarara nie będzie najlepszym kickboxerem na świecie? Czy kibice wiedzą, że Joanna i Tomek mieli tego samego trenera Ernesto Hoosta?
Jak sprzedaje się obecnie gala? Jest duże zainteresowanie?
- W terminie letnim, jesteśmy tylko my i...UFC (śmiech). Żartuję oczywiście, ale my chcemy zbudować modę na walki latem w letnich kurortach i nad polskim morzem. Jesteśmy polską organizacją i będziemy promować polskie morze a nie Cypr, Turcję czy Tunezję. Polacy winni przyjeżdżać tu by wspierać polskie kurorty. Mam nadzieję, że Kołobrzeg i ludzie w tym mieście odczują, że wspieramy miejscowy biznes: hotele i restauracje. Chcemy by była to symbioza, nasi kibice przyjadą i zostawią trochę pieniędzy w tym mieście, obejrzą galę, odpoczną przez weekend i wrócą z pozytywnymi wrażeniami do domu. Taki jest cel tej gali.
Jakie rozwiązania może przynieść gala? Któryś z wygranych zostanie pretendentem do kolejnego pasa federacji?
- W sensie sportowym to przegląd kadr. Pas możemy wręczyć w każdej kategorii i formule walki. Tomasz Sarara powinien dostać go od razu, bo seria wygranych walk trwała długo przed tym jak trafił do nas. Inni dobrymi walkami będą musieli tu udowodnić swoją wartość. Taki jest cel gali letniej. Być może wzorem światowych organizacji boksu jak WBC, ogłosimy pasy "Baltic" (śmiech). A poważnie mówiąc - latem na razie nie przewidujemy walk o pasy. By takie zdobywać u nas trzeba mieć minimum trzy, cztery zwycięstwa. Na tej gali brak jest takich zawodników, dlatego jest szansą na zdobycie takiej szansy.
Ile gal planujecie zorganizować jeszcze w tym roku?
- Wszystko zależy od wolnych terminów i hal oraz telewizyjnego partnera po zainteresowanie kibiców. Wiadomo, że we Wrocławiu ludzie wręcz zmuszają nas, by szybko wrócić i zrobić kolejny event, bo chcą obejrzeć takie widowisko jakie mieliśmy wiosną tego roku. Na dzień dzisiejszy dogrywamy umowy i szybko kibice dowiedzą się, gdzie będzie FEN 9.
Kogo planujecie jako rywala dla Akopa Szostaka? Jakie plany ma federacja wobec znanego kulturysty?
- Kilku rywali odmówiło walki z Szostakiem, który nie tylko jest kulturystą, ale i ciężko trenującym, utalentowanym zawodnikiem sportów walki. Pragnę by to podkreślać. Mamy już rywala i ogłosimy to szybko. Powiem wprost - nie będzie to "freak fight". Akopa czeka trudne zadanie, a nazwisko ogłosimy na dniach i warto na to czekać. Będzie to ciekawe zestawienie. Być może najciekawsze. Zapraszam wszystkich do Kołobrzegu!
Jesteśmy spokojni o dalszy rozwój - Paweł Jóźwiak przed galą FEN 8 w Kołobrzegu
Paweł Jóźwiak, prezes federacji FEN, jest w trakcie przygotowań do ósmej gali w Kołobrzegu. W wywiadzie opowiada on o kulisach wydarzenia, logice przy tworzeniu karty walk oraz najbliższych planach.