Pojedynek dwóch legend KSW na gali w Gliwicach zakończył się po kilkudziesięciu sekundach. Mamed Chalidow zdemolował ciosami w parterze Mariusza Pudzianowskiego (więcej TUTAJ).
Trenerzy Arbi Szamajew i Anzor Ażyjew wcześniej podjęli decyzję o tym, że nie będą przygotowywać "Pudziana" do walki z Chalidowem.
- Myślę, że ludzie, którzy wiedzą co znaczy słowo honor, zasady - uważam, że oni to zrozumieją. To mógłby być jakikolwiek inny z chłopaków, Czeczenów i to nie byłby jakikolwiek problem, ale Mamed jest ikoną MMA. Większość ludzi zaczęło właśnie dzięki Mamedowi - w rozmowie z "Kanałem Sportowym" wyjaśnił powody takiej decyzji Szamajew.
Ażyjew z kolei udzielił ostatnio wywiadu portalowi TVP Sport. Nie mogło tam zabraknąć tematu Pudzianowskiego.
ZOBACZ WIDEO: Szpilka w szoku po walce Chalidowa z Pudzianowskim. "To była petarda"
- Jako główny trener myślę, że nie ma co blokować Mariusza. Jeżeli będzie chciał do nas wrócić, to my mu na to pozwolimy. To nie jest wina Mariusza. Ja rozumiem, że on wziął taką walkę. Jedyny minus w tej sytuacji był taki, że mógł to z nami skonsultować - podkreślił Ażyjew.
Polski szkoleniowiec czeczeńskiego pochodzenia dodał, że on i Szamajew nie żywią urazy do byłego mistrza świata Strongman. 45-letni "Pudzian" ciągle ma do nich uchylone drzwi.
- Rozumiem obu. Zrobili sobie walkę, zarobili, a jeżeli Mariusz chce do nas wrócić, to czemu nie? Jako główny trener przyjmę przyjmę go z chęcią - zapowiedział.