Wszystko jasne. Wiemy, co z wynikiem walki Janikowski - Breese

Materiały prasowe / kswmma.com / Na zdjęciu:  Damian Janikowski
Materiały prasowe / kswmma.com / Na zdjęciu: Damian Janikowski

- Będziemy starać się o wynik walki "no contest" - zapowiadał w poniedziałek Damian Janikowski. Jak ustaliliśmy, znana jest już ostateczna decyzja dotycząca sobotniej walki Polaka z Tomem Breesem.

Damian Janikowski i Tom Breese spotkali się w klatce w sobotni wieczór w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie odbyła się gala KSW 74. Pojedynek został przerwany w drugiej rundzie po próbie duszenia, które zapiął Breese. Janikowski dwukrotnie uderzył otwartą dłonią w plecy rywala. Właśnie te uderzenia zostały zinterpretowane przez sędziego Tomasza Brondera jako klepanie i poddanie walki.

Janikowski nie chciał zgodzić się z decyzją arbitra i w klatce dał upust swoim emocjom. Medalista olimpijski podkreślał, że jego intencją nie było poddanie walki, że przez cały czas trwania finałowej akcji był świadomy i dodawał, że chciał jedynie zapiąć klamrę na plecach rywala.

Z jego oceną sytuacji nie zgodził się współwłaściciel KSW. - Po pierwsze, nie mnie oceniać tylko sędziemu. Sędzia był bliżej, widział twarz, widział, co tam się dzieje i miał prawo tę sytuację ocenić po swojemu. I zawsze sędziemu zostaje to prawo. Po drugie, myślę, że Damian sam nie do końca wiedział, co zrobił, bo było i "OK", i klepnięcie. Jak leżysz na plecach i jesteś w takiej sytuacji, w jakiej jesteś, to nie klepiesz po plecach tak przeciwnika, tylko jeżeli klepiesz, to zastanów się, jak może być to odebrane - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Maciej Kawulski.

ZOBACZ WIDEO: Janikowski w emocjach po walce z Breesem

Jeden z szefów organizacji był również zniesmaczony zachowaniem Janikowskiego tuż po przerwaniu starcia. Mowa o słowach skierowanych do ostrowskiej publiczności.

- Tam była konwersacja między nimi. To, jak tłumaczył Damian kolejność klepnięć, "okejek" i tak dalej, jest dyskusyjne, a na pewno bezdyskusyjna jest sprawa, że nie mówi się w poważnej organizacji do publiczności, że "powinniście wygwizdać sędziego". Tak się po prostu nie robi. To jest zawodnik z historią w sportach olimpijskich i akurat za to powinien się wstydzić - mówił Kawulski.

W poniedziałek Janikowski przeprosił właśnie za te słowa, ale nie zmienił zdania w sprawie samego klepania. "Będziemy starać się o wynik walki NC i chcemy doprowadzić do szybkiego rewanżu, co sam zaproponował Tom. On sam był zaskoczony tym, co się stało. Ta walka mogła być dłuższa i lepsza. Błędną decyzją zabrałeś mi walkę panie Tomku" - napisał w mediach społecznościowych.

Procedury KSW w sprawie zmiany wyniku walki są jasne i klarowne. - Zawodnik ma 48 godzin na złożenie pisemnego protestu i wpłacenie określonej kwoty wadium. Dopiero po tym organizacja powołuje gremium niezależnych sędziów, które rozpatruje protest. Sztab Janikowskiego miał prawo złożyć odwołanie do poniedziałku. Do tej pory takie odwołanie nie wpłynęło, a to oznacza, że sprawa jest zamknięta - wyjaśnia nam Wojsław Rysiewski, dyrektor sportowy organizacji.

Pytany o natychmiastowy rewanż pomiędzy Polakiem i Anglikiem odpowiada krótko. - Ostateczna decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta.

Zobacz także:
Pudzianowski zmierzy się z Chalidowem?!
Okropna kontuzja na gali KSW

Komentarze (1)
avatar
Manago
13.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Drogi Arturze. Skąd wiedza, że protest rozpatrywaliby niezależni sędziowie a nie sędziowie KSW? Z formalnego punktu widzenia, protest nie miał sensu, bo byłby skazany na porażkę. Niezależnie od Czytaj całość