Od 2011 roku były reprezentant Polski należał do sztabu szkoleniowego rosyjskiej kadry. Paweł Abratkiewicz odpowiadał za wyniki tamtejszych zawodników między innymi na igrzyskach olimpijskich. Wszystko zmieniło się po tym, jak Władimir Putin rozpoczął wojnę na terytorium Ukrainy.
51-latek zrezygnował ze stanowiska i robił wszystko, by wrócić do kraju nad Wisłą. To nie było wcale łatwe. Trener postanowił opowiedzieć o swoich perturbacjach na łamach "Faktu".
Abratkiewicz przyznał, że rozważał przedłużenie kontraktu. - Trudno jest mi powiedzieć, czy akurat w tym wypadku pomógł wybuch wojny, choć może w pewnym stopniu tak. Rosjanie nie chcieli mnie puszczać. Na pewno wrócilibyśmy do rozmów na temat dalszej współpracy i jej warunków. Nie wiadomo zatem, jak to wszystko by się skończyło - mówił.
ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje
Szkoleniowiec szybko znalazł zatrudnienie. Abratkiewicz został głównym trenerem polskich panczenistów.
- Można więc powiedzieć, że sytuacja sama się wyklarowała. Z różnych przyczyn nie ma możliwości bym dalej pracował w Rosji. Ze względów technicznych i moralnych nie wchodziło to w grę - wspominał.
Czytaj także:
Kłopoty zdrowotne wielkiego rywala polskich skoczków
Polski rajdowiec walczy z nagłą chorobą. To jego najtrudniejszy odcinek specjalny