Początek meczu zdecydowanie nie toczył się po myśli Rosjan, konsekwencje tego poniósł Siergiej Grankin, gdyż trener Sbornej bardzo szybko zdecydował się na zmianę na pozycji rozgrywającego, by zapobiec rośnięciu i tak dużej, bo pięciopunktowej, przewagi rywali. Straty udało się zniwelować do dwóch "oczek", ale Rosjanie znów popełnili błędy i konsekwencją była zmiana na pozycji przyjmującego. Natomiast Brazylijczycy bardzo dobrze spisywali się w polu zagrywki, a ich przeciwnicy mieli problemy w przyjęciu. Wydawało się, że Canarinhos nie pozwolą na zmniejszenie strat, z przechodzącej piłki punkt w bardzo dobrym stylu zdobył Bruno, a po asie Lucasa Rosjanie byli w dużych tarapatach (12:18). Mimo efektownego pojedynczego bloku Dimitrija Muserskiego na Lucasie, premierowa odsłona zakończyła się wysoką wygraną Brazylii.
Początek seta był bardzo zacięty, obie drużyny ryzykowały na zagrywce, co przyniosło im korzyści w postaci punktów, ale również utrudniania przyjęcia rywalom. Problemy w tym elemencie mieli szczególnie Rosjanie, stąd kolejna roszada ich trenera, w wyniku której na boisku pojawił się Jurij Bierieżko. Władimir Alekno musiał reagować, gdyż jego podopieczni w wyniku nieudanych akcji i naporu przeciwników zaczynali prezentować się coraz słabiej na ich tle. Gdy Rosjanom udawało się skończyć trudną akcję, zdobywali punkt na przykład za sprawą Siergieja Tietiuchina, próbującego poderwać kolegów do walki, to w następnej akcji banalny błąd rozegrania popełniał Grankin.
Gdy po powrocie na boisko po drugiej przerwie technicznej Rosjanie zniwelowali straty do zaledwie jednego punktu, wydawało się, że od tego momentu walka będzie zacięta i wyrównana. Jednak Canarinhos od razu odbudowali swoją przewagę, byli niesieni dopingiem swoich kibiców i pewnie zmierzali do wygranej, ich rywale już utracili wiarę, którą odebrały im niesamowite akcje Brazylijczyków.
Trener Alekno zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę, na trzeciego seta na ataku wystawił nominalnego środkowego Muserskiego, a na przyjęciu nominalnego atakującego Maksima Michajłowa. Tak wielkie ryzyko od razu przyniosło efekt, Musersky kończył ataki jak rasowy atakujący, nie przekroczył linii trzeciego metra, a Brazylijczycy wyglądali na zaskoczonych takim rozwiązaniem (4:3). Z czasem Canarinhos zaczęli prowadzić trzema punktami, które zawdzięczali błędom rywali, u których zaczęło szwankować przyjęcie. Będący dotychczas najlepszym rosyjskim zawodnikiem, Siergiej Tietiuchin grał gorzej, jakby bez wiary, więc liderem drużyny stał się Musersky. Jednak środkowy musiał w końcu popełnić błąd i przekroczył linię trzeciego metra, co zmusiło jego szkoleniowca do wzięcia czasu, gdyż straty znowu wzrosły do trzech punktów.
Emocje jednak jeszcze zagościły do hali Earls Court, gdyż przy zagrywce Tietiuchina Sborna doprowadziła do remisu (22:22). Szala zwycięstwa mogła więc przechylić się na każdą stronę. Musersky grał niemal perfekcyjnie, zmieniał nawet tempo ataku zza drugiej linii, kończył trudne piłki. Brazylijczycy nie wykorzystali dwóch piłek meczowych, a wybuch radości nastąpił po bloku innego środkowego Aleksandra Wołkowa, dzięki któremu Rosjanie wykorzystali trzecią piłkę setową.
Bernardo Rezende, biorąc przykład ze szkoleniowca rywali i efektów jego ryzykownych roszad, dokonał zmiany w wyjściowym składzie, od początku postawił na Gibę. Początkowo gra była bardzo wyrównana, ale w brazylijskich szeregach szwankował atak, na linii Giba - Bruno pojawiły się nieporozumienia, wynikające ze złych wystaw. Tymczasem Rosjanie wykorzystywali swoją pewność siebie i budowali przewagę. Brazylijski trener próbował zapobiec tie-breakowi i dokonał podwójnej zmiany, ale ze względu na kontuzję jednego z mięśni uda Leandro Vissotto (której nabawił się w ćwierćfinale) na pozycję atakującego wprowadził nominalnego środkowego - Rodrigao. Canarinhos zniwelowali straty, ale za pomocą rywali, którzy popełnili serię błędów w ataku (22:19). Powrotna podwójna zmiana nastąpiła już po trzech przejściach, ale emocje nie zniknęły. Tie-breaka dał rywalom Murilo, który zepsuł serwis.
Od początku tie-breaka nie brakowało emocji i trudnych do oceny ataków po bloku, a również prostych błędów. Gdy Sborna prowadziła 6:3, Rezende poprosił o czas. Tietiuchin przebiegł z lewego ataku na prawy, by obronić piłkę, a Musersky wbił gwoździa w boisko rywali - ta akcja mogła przesądzić o końcowym wyniku. Rosyjscy kibice już świętowali złoto na trybunach, a ich siatkarze jak natchnieni zdobywali kolejne punkty. Zespół Sbornej wybuchnął ogromną radością po ataku Muserskiego, ale po chwili pierwszy sędzia odgwizdał punkt dla... Brazylii, środkowy przekroczył bowiem linię środkową boiska. O czas poprosił Alekno, by uspokoić swoich podopiecznych. Jednak po kolejnym ataku Muserskiego był już koniec meczu. Po ostatnim gwizdku sędziego nasuwała się tylko jedna myśl, dotycząca katastrofy Canarinhos: kto nie wygrywa 2:0, przegrywa 2:3...
Do zdobycia pierwszego olimpijskiego złota w historii rosyjskiej siatkówki przyczynił się bardzo nominalny środkowy Dimitri Musersky, który fenomenalnie sprawdził się w roli atakującego. Ten zawodnik zdobył 31 punktów! Natomiast w przeciwnej drużynie najlepszy okazał się Wallace, który zgromadził 27 "oczek".
Rosja - Brazylia 3:2 (19:25, 20:25, 29:27, 25:22, 15:9)
Rosja: Chtiej, Grankin, Tietiuchin, Musersky, Michajłow, Wołkow, Obmoczajew (libero) oraz Butko, Ilinich, Sokołow, Bierieżko, Apalikow.
Brazylia: Bruno, Wallace, Sidao, Murilo, Lucas, Dante, Sergio (libero) oraz Rodrigao, Giba, Thiago, Ricardo.