Jeszcze tydzień temu wydawało się, że biało-czerwoni mają spore szanse na znalezienie się w czołowej "czwórce". Po pokonaniu Wielkiej Brytanii, przed ostatnim meczem w rundzie eliminacyjnej, panowały optymistyczne nastroje. Wyniki innych spotkań w grupie ułożyły się bardzo korzystnie i wystarczyło "tylko" pokonać Australię. - Trzeba wygrać ostatni pojedynek w tej fazie. Wtedy zagramy z Niemcami lub Serbią i na pewno będziemy faworytem ćwierćfinału - mówił siedem dni temu Robert Prygiel. Takiego samego rozstrzygnięcia oczekiwali kibice oraz, co zrozumiałe, sami zawodnicy.
Australijczycy sprowadzili nas jednak na ziemię. Porażka 1:3 oznaczała drugie miejsce w grupie i potrzebę losowania. W 1/4 finału trafiliśmy na Rosję. Zapytany o to, czy mielibyśmy większe szanse w starciu z inną drużyną, olimpijczyk z Atlanty odpowiada: - Myślę, że tak. Ostatnim meczem grupowym bardzo utrudniliśmy sobie sprawę, bo Rosjanie prezentowali się bardzo dobrze, widać było, że są w formie. Rywal pokroju Niemiec byłby w naszym zasięgu.
Biało-czerwoni nie mieli większych szans ze Sborną. - Rywale zagrali kapitalnie. Już w pierwszym secie odebrali nam ochotę do gry. Chłopaki się starali, ale cóż z tego, skoro Rosjanom wychodziło wszystko - nie ukrywa Robert Prygiel. - Na pewno oczekiwania wszystkich sympatyków siatkówki w naszym kraju były dużo większe. Jechaliśmy do Londynu z dużymi nadziejami. Spotkało nas ogromne rozczarowanie, niemiła niespodzianka. Nie ułożyło się to wszystko tak, jak się spodziewaliśmy. Chłopaki, zresztą tak jak my wszyscy, mają po tym turnieju moralnego "kaca" - zaznacza.
Co do wyników innych spotkań, grający drugi trener Czarnych Radom nie spodziewał się tak szybkiego odpadnięcia Amerykanów. - Akurat nie oglądałem tego meczu z Włochami, ale mogę powiedzieć, że to na pewno spore zaskoczenie. Przed rozpoczęciem imprezy stawiałem Stany Zjednoczone w gronie faworytów do medali - przyznaje.
W pojedynku o złoty medal igrzysk olimpijskich zmierzą się ze sobą Brazylia i Rosja. - Typowałem te dwie drużyny do znalezienia się w czołowej "czwórce". Zasłużyły na grę w finale - stwierdza Robert Prygiel. W zmaganiach grupowych w Londynie Canarinhos pokonali podopiecznych Władimira Alekny w trzech setach. Zdaniem naszego rozmówcy, to może mieć znaczenie. - Rosjanie mają pewien kompleks Brazylii na wielkich imprezach. Ile razy się z nimi spotykają, to prawie za każdym razem przegrywają. Z pewnością ten fakt będzie przemawiał na korzyść mistrzów świata. Nie zapominajmy jednak o tym, że Sborna znajduje się w świetnej dyspozycji. Zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie - przewiduje były atakujący reprezentacji Polski.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)