Suchej nitki na postawie sędziów w mailu przesłanym Polskiemu Związkowi Podnoszenia Ciężarów nie pozostawił trener reprezentacji Polski, Ryszard Soćko. - Po zaliczeniu przez Olkę w rwaniu 83 kg, kiedy do 84 kg podchodziła Aśka, na tablicy pokazało się nie zaliczone podejście Oli i nikt z sędziów nie potrafił powiedzieć, co się dzieje... Po kilku minutach powróciło zaliczone podejście, ale dalej wskazania tablicy nie odzwierciedlały sytuacji faktycznej. Nastąpiło wiele zmian i ogólny bałagan, a obie zawodniczki czekały na drugie podejścia. Wreszcie na tablicy pokazało się nazwisko Klejnowskiej i ciężar sztangi 86 kg. Olka wyszła na pomost, skąd była... dwa razy wracana, bo na tablicy ciągle coś się zmieniało.
Nie była to jednak jedyna kontrowersyjna sytuacja, jaka miała miejsce podczas niedzielnych zawodów w hali ExCel. Aleksandra Klejnowska-Krzywańska podniosła nie ten ciężar, który wcześniej zadeklarowała. - Kiedy wreszcie sędzia techniczny pozwolił na wykonanie podejścia i Olka zaliczyła je, to okazało się że na sztandze było nie 86, a 84 kg. Ja nie wyraziłem zgody na zaliczenie tego ciężaru, bo zapisane było drugie podejście do 86 kg. Na potwierdzenie tego cheef marshall, pani Stella Herrick z USA pokazała jury prawidłowo wypełnioną kartę, z której wynikało że Olka nie powinna podchodzić do 84 kg. Za chwilę podeszła do 86 kg, które to podejście po tych przepychankach było zupełnie nieudane. Kiedy miała wychodzić do trzeciego podejścia przewodniczący Jury, dobrze nam znany Sam Coffa z Australii uznał, że będzie to czwarte podejście i zawodniczka poniosła konsekwencje niekompetencji sędziów i zawodności nowej aparatury firmy Omega. Przepisy wyraźnie bowiem stanowią, że jeśli zawodnikowi nałożono na sztangę inny ciężar niż zadysponowany i zawodnik nie zalicza tego ciężaru, to zawsze otrzymuje dodatkowe podejście. Jeśli zalicza, a ciężar na sztandze jest niższy od zgłoszonego to decyzje o zaliczeniu mu tego podejścia pozostawia się zawodnikowi. W przypadku zaliczenia wyższego ciężaru niż zgłoszony sprawa jest oczywista.
Na zamieszaniu straciła również druga reprezentantka Polski w tych zawodach - Joanna Łochowska. - W długim czasie oczekiwania na decyzję sędziów i jury Aśka Łochowska czekała na swoje drugie podejście nie mogąc wykonać żadnego podejścia rozgrzewkowego, co odbiło się na jej podejściach do 87 kg. Na zakończenie podrzutu podejście Olki do 113 kg zostało nie zaliczone 2:1, a sędziowie tłumaczyli to początkowo nie wyprostowaniem nóg w stawach kolanowych, a potem dotknięciem łokciami kolan. W sumie sytuacje denerwujące i stresujące, które nie powinny zdarzyć się na Igrzyskach Olimpijskich! Jednak obserwując choćby kategorię do 48 kg i ewidentny wpływ Jury na ostateczne wyniki w dwuboju obawiam się, że na tych zawodach może być jeszcze więcej, powiedzmy, niespodzianek, i wypaczonych wyników. Obym się mylił! - napisał trener polskiej reprezentacji.