Jedną z najsłynniejszych historii powiązanych z Pawłem Fajdkiem jest jego medalowa "przygoda", którą przeżył po lekkoatletycznych MŚ w Pekinie, gdzie sięgnął po złoto. - Jak wracaliśmy do hotelu, taksówkarz nie mógł uwierzyć, że wracam z zawodów. Pokazaliśmy go i został w pudełku na siedzeniu. Menadżer nie schował go do plecaka. Pod hotelem czekała grupa kibiców. Robiliśmy wspólne zdjęcia, rozdawałem autografy. Po dwudziestu minutach taksówkarz nie chciał czekać, menadżer mu zapłacił i pojechał z medalem na tylnym siedzeniu - tłumaczy. - Musiałem czekać około dwóch godzin. Na szczęście taksówkarz nie miał kursu - dodaje.
Wpisz przynajmniej 2 znaki