Polacy pomogli ukraińskim lekkoatletom

Getty Images / Na zdjęciu: Mychajło Kochan
Getty Images / Na zdjęciu: Mychajło Kochan

Zawodnicy z zaatakowanej Ukrainy zostali zakwaterowani przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Następnie dzięki federacji mogli polecieć na zawody do Portugalii. To nie koniec pomocy.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatni weekend w Portugalii odbyła się kolejna edycja Zimowego Pucharu Europy w Rzutach. Do Leirii udało się kilkunastu reprezentantów Polski w różnych kategoriach wiekowych, jednak Polski Związek Lekkiej Atletyki zajął się organizacją wyjazdu nie tylko swoich rodaków.

Działacze, we współpracy z Europejską Federacją Lekkoatletyczną postanowili pomóc lekkoatletom z Ukrainy.

Od kilkunastu dni na terenie tego kraju trwają działania wojenne. Haniebna agresja wojsk rosyjskich wzburzyła miliony ludzi na całym świecie, każdego dnia w bestialskich atakach giną nie tylko ukraińscy żołnierze, ale także cywile.

Wielu ukraińskich sportowców postanowiło ryzykować życie i pójść na front, inni chcą nadal startować w zawodach. Mimo bardzo trudnej sytuacji sześciu tamtejszych lekkoatletów postanowiło wystartować w Pucharze Europy w rzutach.

Olena Hamaza, Daria Harkusza, Irena Kłymets, Alona Szut, Mychajło Kochan, Roman Kokoszko i trenerka Irena Nowożyłowa zdecydowali się na podróż do Portugalii. Jednak, aby do tego doszło, potrzebna była pomoc Polaków.

PZLA najpierw postanowił zorganizować pomoc logistyczną i zapewnić transport ukraińskiej grupie do Warszawy. Odebrano ich z granicy polsko-ukrańskiej, a następnie przewieziono do stolicy. Tam z kolei zorganizowano im nocleg w hotelu przy lotnisku im. Fryderyka Chopina.

- Nie była to znowu taka wielka pomoc - broni się przed pochwałami wiceprezes PZLA, były dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski. - Odebraliśmy ich z granicy, przewieźliśmy i przenocowaliśmy w Warszawie, to wszystko.

"Ich start w Portugalii był możliwy dzięki wielkiej pomocy władz europejskiej lekkoatletyki, a także wsparciu finansowym i logistycznym ze strony polskiego związku i federacji tureckiej" - czytamy na stronie European Athletics.

- W tak trudnych czasach wsparcie jest podwójnie ważne. Musimy robić wszystko, żeby pomagać sportowcom z Ukrainy i zachęcać ich do brania udziału w międzynarodowych zawodach - skomentował prezydent federacji Dobromir Karamarinow.

To nie koniec. Prezes PZLA Henryk Olszewski zapowiedział w Radiu dla Ciebie, że związek zamierza nadal, na miarę swoich możliwości, pomagać sportowcom z Ukrainy. W planach jest m.in. organizacja zgrupowania dla lekkoatletów w Warszawie.

- Jesteśmy w stałych rozmowach. Możemy organizować obozy, zaprosić zawodników z Ukrainy do stolicy. Na terenie Akademii Wychowania Fizycznego mamy wolnych około 20 miejsc - ujawnia.

Jego słowa potwierdza w rozmowie z nami Majewski.

- Jesteśmy w kontakcie z ukraińską federacją, zamierzamy pomagać na miarę naszych możliwości. To wszystko nie jest łatwe, ale rozmawiamy, są opracowywane projekty, także związane ze stołecznym AWF. Pracujemy i chcemy ściągnąć do Warszawy grupę 20 sportowców z Ukrainy. Oby się udało.

Na najbliższe Halowe Mistrzostwa Świata w Belgradzie (18-20 marca) uda się sześciu reprezentantów Ukrainy, będą to same kobiety: Jarosława Mahuczich (skok wzwyż), Maryna Bekh-Romanczuk (skok w dal), Iryna Geraszczenko (skok wzwyż), Anna Płotitsyna (60 m/p), Jana Hładiczuk (skok o tyczce) i Julia Loban (wielobój).

W imprezie nie wystartują lekkoatleci z Rosji i Białorusi. World Athletics podjęło decyzję o zawieszeniu sportowców z tych krajów na tegoroczne zawody odbywające się pod jej egidą.