- Karierę sportową zakończę za rok. Skończę też służbę w wojsku, wezmę ślub i otworzę prywatne przedszkole. Wszystko we wrześniu (2020 roku - przyp. red.) - powiedział Piotr Małachowski dla "Super Expressu".
W 2019 roku wicemistrz olimpijski z Pekinu i Rio de Janeiro zaczął trenować z Estończykiem Gerdem Kanterem. Na imprezie docelowej nie udało się jednak osiągnąć dobrego wyniku. Małachowski nie zakwalifikował się do finału rzutu dyskiem na MŚ w Dosze i nie powalczył o swój czwarty w karierze medal mistrzostw świata.
Czytaj także: jest problem z nowym trenerem Adama Kszczota. Chodzi o kwestie finansowe
Mimo drugiej z rzędu porażki (rok wcześniej Małachowskiemu nie wyszły także mistrzostwa Europy w Berlinie), bliscy odradzali polskiemu mistrzowi zakończenie kariery już teraz.
ZOBACZ WIDEO MŚ Doha. Piotr Małachowski zawiedziony swoim występem. "Przegrałem w głowie"
- Moja partnerka Kasia rozwinęła nawet akcję w internecie, z której wynikło, że ludzie sobie nie wyobrażają takiego smutnego końca kariery, że chcą jeszcze oglądać takiego grubego i łysego na stadionie. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że warto spróbować jeszcze raz. Zresztą deklarowałem Kanterowi, że popracujemy dwa lata - podkreślił w "Super Expressie" dwukrotny mistrz Europy w rzucie dyskiem.
Oczywiście w 2020 roku, ostatnim w zawodowej karierze, imprezą docelową dla Piotra Małachowskiego będą igrzyska olimpijskie w Tokio. Polakowi w przygotowaniu mentalnym do tych zawodów pomoże psycholog, profesor Jan Blecharz, który mocno przyczynił się do pierwszych, wielkich sukcesów Adama Małysza w skokach.
- Na razie odbyliśmy kilka rozmów. Zapominam o Katarze. Czuję się wypoczęty psychicznie. Jest we mnie ochota i wiara, że mogę rzucać daleko. Wciąż jeszcze marzy mi się olimpijskie złoto - zapowiedział dla "Super Expressu" Małachowski.
Czytaj także: Konrad Bukowiecki: Każdy w życiu by coś zmienił