Aniołki na Księżycu. Sztafeta, która może wszystko

PAP/EPA / KIYOSHI OTA / Na zdjęciu od lewej: Justyna Święty-Ersetic, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub-Kowalik i Anna Kiełbasińska
PAP/EPA / KIYOSHI OTA / Na zdjęciu od lewej: Justyna Święty-Ersetic, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub-Kowalik i Anna Kiełbasińska

Polskie biegaczki poleciały w kosmos. Kobieca sztafeta 4x400 metrów wygrała zawody IAAF World Relays w Jokohamie, za ich plecami do mety dobiegły Amerykanki. - To wyczyn spektakularny, takie wyniki idą w świat - mówi nam trener Aleksander Matusiński.

Biało-Czerwone z Amerykankami wcześniej nie wygrały nigdy, do startu w Japonii taki wyczyn dla wielu wciąż pozostawał w sferze marzeń. Wierzył chyba tylko Matusiński, który przed biegiem wbijał dziewczynom do głów, że potęgę da się zatrzymać. - Pokonanie ich było dla nas zawsze celem tak odległym, jak lot na Księżyc. Ktoś jednak kiedyś na tym Księżycu wylądował i od tego wszystko się zaczęło - mówiła po biegu oficerowi prasowemu polskiej kadry rozemocjonowana Małgorzata Hołub-Kowalik.

Dziś ze swoich słów trochę się śmieje, bo popłynęła na fali euforii. Rezultat z Jokohamy - nawet osiągnięty w tak wczesnej fazie sezonu, na zawodach bez medali, ale z dużymi nagrodami, zwanych tylko "nieoficjalnymi mistrzostwami świata sztafet" - to jednak wciąż wyczyn sensacyjny, bez precedensu. Na Twitterze Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki (IAAF) mogliśmy wręcz przeczytać o "detronizacji".

Amerykanki bez klasy 

Więcej, niż samo zwycięstwo, o osiągnięciu Polek mówi chyba zachowanie Amerykanek. - Po biegu podeszłyśmy im pogratulować, a one po prostu się odwróciły i poszły w swoją stronę - opowiada nam Hołub-Kowalik. Jej wersję potwierdza Matusiński: - Mam wrażenie, że Amerykanki przed startem zwykle lekceważą rywalki i teraz mogły się zdziwić. A później nie chciały przyjąć od nas gratulacji.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". W czym tkwi fenomen Pochettino? "O jakości trenera decyduje to, co wykrzesał z piłkarzy"

Zawodniczki zza Oceanu mogły być zszokowane, bo Polki zamachnęły się na mocarstwo. Amerykanki ze złotymi medalami kończyły trzy ostatnie igrzyska olimpijskie, z pięciu ostatnich finałów mistrzostw świata wygrały cztery. Teraz sposób znalazła na nie sztafeta, która ledwie półtora roku wcześniej zadebiutowała na podium MŚ w Londynie. Wtedy wydawało się, że to szczyt, wynik z kosmosu. A Polki wciąż przesuwają granicę możliwości.

Iga Baumgart-Witan poszła w kamasze -->

- Przed startem w Londynie nawet nie marzyłyśmy o medalu. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia - śmieje się Hołub-Kowalik. - Wiemy, że w Jokohamie u Amerykanek nie było chociażby Allyson Felix, która umie zrobić na swojej zmianie niesamowite rzeczy. Pokazałyśmy jednak, że jesteśmy w bardzo dobrej formie i rywalki, które zawsze były gdzieś 50 metrów przed nami, teraz dobiegły do mety za naszymi plecami.

Polki bez kompleksów

Z takich imprez, jak IAAF World Relays, nie wolno oczywiście wyciągać daleko idących wniosków. To zawody otwierające sezon, który w dodatku będzie najdłuższy w historii (MŚ rozpoczną się 28 września). Podopieczne Matusińskiego wygrały finał w czasie, który na największych imprezach jest granicą awansu do finału (3:27.49). Na mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich i one, i rywalki będą biegały dużo szybciej.

Amerykanki na IO w Rio zdobyły złoto z czasem (3:19,06), o klasę lepszym nawet od rekordu Polski (3:24.49). Ich czołowe zawodniczki w startach indywidualnych łamią granicę pięćdziesięciu sekund, a tak szybko w Polsce biegała tylko Irena Szewińska. Wynik sztafety nigdy nie jest jednak sumą czasów. Trzeba być mocnym psychicznie, silnym w walce na łokcie, sprytnym i mądrym taktycznie.

Monika Pyrek: Dopingowicze do więzienia -->

- Na imprezach mistrzowskich liczą się miejsca, a nie czasy. Kiedyś mieliśmy prosty plan, powtarzałem dziewczynom: "Nie wygramy z Amerykankami i Jamajkami, musimy być najlepszą sztafetą w Europie. To może dać brąz". Ta pierwsza sztafeta wciąż wydaję się być poza zasięgiem, ale tak naprawdę nie musimy się bać nikogo - mówi Matusiński. A Hołub-Kowalik dodaje, że wraz z dziewczynami pozbyły się wszelkich kompleksów. To ze startu w Jokohamie może być największym zyskiem.

Szeroka ławka

Niezwykłe w wynikach polskiej sztafety jest to, że źródłem sukcesów jest szeroka grupa, nie 4-osobowy skład. Polki w Jokohamie wygrały bez kontuzjowanej Igi Baumgart-Witan, która zimą długo kręciła najlepsze czasy w Europie. Kilka tygodni wcześniej w Birmingham po złoto pobiegła debiutująca w sztafecie była 100- i 200-metrówka Anna Kiełbasińska, pieczątkę pod medalem z Londynu przybiła płotkarka Aleksandra Gaworska.

ZawodyI zmianaII zmianaIII zmianaIV zmiana
HME 2017 Wyciszkiewicz Hołub-Kowalik Baumgart-Witan Święty-Ersetic
IAAF WR 2017 Hołub-Kowalik Baumgart-Witan Janowicz Święty-Ersetic
MŚ 2017 Hołub-Kowalik Baumgart-Witan Gaworska Święty-Ersetic
HMŚ 2018 Święty-Ersetic Wyciszkiewicz Gaworska Hołub-Kowalik
ME 2018 Hołub-Kowalik Baumgart-Witan Wyciszkiewicz Święty-Ersetic
HME 2019 Kiełbasińska Baumgart-Witan Hołub-Kowalik Święty-Ersetic
IAAF WR 2019 Hołub-Kowalik Wyciszkiewicz Kiełbasińska Święty-Ersetic

Matusiński doczekał się głębokiego składu, którym mądrze zarządza. On stoi na czele grupy, cegiełki dokładają też trenerzy klubowi: Iwona Baumgart, Andrzej Giza, Zbigniew Maksymiuk, Michał Modelski, Edward Motyl, a za chwilę także Tomasz Lewandowski, do którego przeniosła się Wyciszkiewicz. Już dziś widać, że zmiana dała jej kopa, bo w Jokohamie ze startu lotnego dwa razy łamała granicę 51 sekund. To znak, że i rekord życiowy (51.31 sprzed czterech lat) jest poważnie zagrożony.

Bo w polskich dziewczynach niezwykłe jest też to, że ciągle są lepsze i lepsze. Wystarczy rzut oka na progresję rekordów życiowych, w poprzednim sezonie nie poprawiły go tylko Martyna Dąbrowska oraz wspomniana Wyciszkiewicz. - Nie jest prawdą, że przez ten urodzaj mam ból głowy z wyborem zawodniczek. Każdy chciałby mieć takie problemy, jak ja - zaznacza Matusiński.

Zawodniczka201620172018
Justyna Święty-Ersetic 51.62 51.15 50.41
Iga Baumgart-Witan 52.71 51.71 51.24
Patrycja Wyciszkiewicz 52.02 52.35 51.87
Małgorzata Hołub-Kowalik 51.67 51.76 51.18
Anna Kiełbasińska 53.73 55.41 52.14
Martyna Dąbrowska 52.97 52.01 52.12
Natalia Kaczmarek 53.90 53.28 52.54
Aleksandra Gaworska 55.01 52.45 52.74

Dogonić króliczka

Polki startem w Jokohamie wylądowały na Księżycu, ale lecąc po kolejne sukcesy wciąż omijają inny cel: rekord Polski wybiegany 14 lat temu przez Annę Guzowską, Monikę Bejnar, Grażynę Prokopek i Annę Jesień. - Mierzymy w niego właściwie od 2014 roku, ale za każdym razem coś nam staje na przeszkodzie - mówi Hołub-Kowalik. - Dziewczyny są na ten wynik gotowe, może uda się już w tym sezonie - dodaje Matusiński.

Pobicie rekordu powinno dać podium mistrzostw świata. Na igrzyskach w Rio taki wynik gwarantował brąz, ale już w Pekinie czy Londynie po medale trzeba było biegać szybciej. I dziś, i jutro murowanymi faworytkami będą Amerykanki, o podium poszarpią się też Jamajki, Nigeryjki, Brytyjki. Polki nie mają jednak kompleksów. A teraz uwierzyły też, że nie ma sztafet nie do pokonania.

Autor na Twitterze:

Źródło artykułu: