Monika Pyrek: Dziewczyny na pewno sobie to wyjaśnią

Newspix / Marek Biczyk / Na zdjęciu: Monika Pyrek
Newspix / Marek Biczyk / Na zdjęciu: Monika Pyrek

- Nie robiłabym z tego wielkiej afery, dziewczyny na pewno wyjaśnią to między sobą - mówi Monika Pyrek na temat spięcia, do jakiego doszło między dwiema polskimi oszczepniczkami, Marią Andrejczyk i Marceliną Witek.

Kilka dni temu między dwiema młodymi polskimi oszczepniczkami doszło do ostrej wymiany zdań na Facebooku. Marcelina Witek miała pretensje do Maria Andrejczyk, że ta podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy nie pogratulowała jej brązowego medalu. Andrejczyk miała także ocenić, że jej koleżanka zdobyła medal "pod jej nieobecność".

To miało ponoć rozzłościć 22-latkę ze Słupska. Ich wymiana zdań była szeroko komentowana przez internautów. I mimo że obie zakończyły ją "z uśmiechem", można przypuszczać, że był on wymuszony, zwłaszcza w przypadku Witek.

Jeszcze kilka lat temu wielką siłę polskiej reprezentacji w lekkiej atletyce stanowiły Monika Pyrek i Anna Rogowska. Choć obie tyczkarki nie były przyjaciółkami, szanowały się i rywalizowały, co tylko przynosiło sukcesy Biało-Czerwonym. Obie stanowią przykład, że sportowcy nie muszą się kochać, aby wspólnie pracować na sukces.

- Rywalizacja między kobietami zawsze jest trudniejsza, jest w niej więcej emocji. Taką już mamy naturę, jesteśmy bardziej uczuciowe i więcej rzeczy nas dotyka - śmieje się w rozmowie z WP SportoweFakty Monika Pyrek. Medalistka MŚ i ME nie chce jednak rozdmuchiwać całej sprawy, ponieważ nie zna jej szczegółów.

ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań

- Nie robiłabym z tego afery, dziewczyny na pewno wyjaśnią to między sobą. Ważne, żeby się szanowały i współpracowały. Nie musi być między nimi wielkiej przyjaźni, do niej nie można przecież nikogo zmusić - przekonuje. Nie zamierza też doradzać młodszym zawodniczkom, co powinny zrobić.

- Myślę, że to po prostu wielkie nieporozumienie. Nie chciałabym nikomu nic doradzać, bo to są indywidualne sprawy obu dziewczyn. Ważne, żeby każda się skupiła na swojej karierze, na własnych celach i aby ta rywalizacja przebiegała na zasadach fair play. Wierzę, że się dogadają.

Według niej polscy kibice powinni się tylko cieszyć, że kadra ma w swoim składzie dwie bardzo utalentowane zawodniczki - czwartą oszczepniczkę ostatnich igrzysk olimpijskich i brązową medalistkę MME.

- Dla kraju to jest ogromna korzyść. Rzut oszczepem jest indywidualnym sportem i jeśli komuś się powinie noga, to pojawia się druga w jej miejsce. Każdy walczy oczywiście o swoje, ale dla reprezentacji to wręcz sytuacja idealna - podsumowuje.

Monika Pyrek jest jedną z najbardziej utytułowanych polskich sportsmenek. Zdobyła osiem medali wielkich imprez, w tym mistrzostw świata. Była też rekordzistką Polski i czwartą zawodniczką igrzysk olimpijskich w Atenach (2004).

Komentarze (9)
avatar
Andrzej Iwanek
23.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kasyx to zły pomysł najlepiej niech rzucają z zaklejonymi gębami ale nie do siebie - nic tak kobiety nie gotuje jak sie nie może wygadać ze złości- tylko że już za późno to sprawdzić przed MS
Czytaj całość
Kasyx
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech rzucają w siebie, która trafi, ma racje. 
avatar
yes
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Marcelina Witek miała pretensje do Maria Andrejczyk, że ta podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy nie pogratulowała jej brązowego medalu. Andrejczyk miała także ocenić, że jej koleżanka zdoby Czytaj całość
avatar
lammergeyer2
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Byle w siebie oszczepami nie zaczęły rzucać. Bo to już inna dyscyplina :) 
avatar
kristobal
21.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Monika Pyrek była nie tylko rekordzistką Polski, ale również przez moment także rekordzistką Europy ;-)