Igor Janik dla SportoweFakty.pl: Lubię czuć się sytym, zwłaszcza podczas świąt

Reprezentant Polski w rzucie oszczepem - Igor Janik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl w szczegółach wspomina kończący się rok i przyznaje, że w okresie świątecznym nie ma zamiaru liczyć kalorii.

W tym artykule dowiesz się o:

Igor Janik ma za sobą ciężki, olimpijski sezon. - 2012 już prawie za nami. Jaki dla mnie był mijający rok? Pozytywny, chociaż nie obyło się bez pewnych problemów. W styczniu miałem zabieg na kolano, co po części zachwiało moimi przygotowaniami. Na szczęście tak wszystko się złożyło, że dałem radę i większość zaplanowanych przeze mnie założeń na ten sezon wykonałem. Zakwalifikowałem się na igrzyska olimpijskie do Londynu. Nie ukrywam, że nie było łatwo. Start, w którym wygrałem z zeszłorocznym mistrzem świata, gdy uzyskałem wynik powyżej normy kwalifikacyjnej nie został mi uznany przez PZLA. Dalsza walka i jeszcze większa praca opłaciły się. Wygrałem mistrzostwa Polski, zdobywając także minimum na ME do Helsinek. Tam w eliminacjach zdobyłem kwalifikację olimpijską i dostałem się do finału. W Finlandii ostatecznie wywalczyłem szóstą lokatę, która bardzo mnie ucieszyła. Później pojawiły się pewno problemy przeciążeniowe, które w dużej mierze miały wpływ na start podczas igrzysk. Sezon 2012 uważam jednak za udany, chociaż pewien niedosyt na pewno pozostaje - podsumowuje kończący się rok nasz oszczepnik.

Janik opowiada portalowi SportoweFakty.pl, jak spędzi najbliższe dni i podkreśla, że ze świętym Mikołajem wszystko już ustalił. - Jeśli chodzi o Święta, to spędzam je w swoim mieście w Gdańsku. Mam to szczęście, że w te dni jestem na "miejscu" razem z rodziną, narzeczoną i najbliższymi. Są to magiczne dni, w których mogę się wyciszyć, wypocząć i całkowicie zrelaksować. W tym roku, jak i w latach wcześniejszych dogadałem się z Mikołajem i w jego imieniu mogę wręczać prezenty, co dla mnie jest wielkim wyróżnieniem. Uśmiech i radość innych, to dla mnie najlepszy prezent. Wiem, że grono bliskich mi ludzi, a zwłaszcza narzeczona chcieli bym  częściej bywał w domu, ale sport ma swoje plusy i minusy. Kiedyś wszystkim wynagrodzę dni i chwile, w których akurat mnie nie było - mówi 29-letni Polak.

Dwukrotny olimpijczyk z Pekinu i Londynu nie ma zamiaru przejmować się kaloriami w czasie świąt, bo wie, że bardzo szybko je spali. - Każdy się mnie pyta, co będę jadł na Święta - czy będę się oszczędzał, czy preferuję jakąś dietę. Moja odpowiedź brzmi: nie. Jem wszystko w jak największych ilościach. Jest bardzo mało potraw, które mi nie smakują. Lubię natomiast czuć się sytym, zwłaszcza w okresie świąt. Uwielbiam także różnego rodzaju ciasta i słodkości z dobrym, urozmaiconym deserem na czele. Kalorii oczywiście nie liczę, bo wiem, że po kilku dniach obżarstwa wrócę do treningów i całość wypale już w ciągu 1-2 dni - uważa mistrz świata juniorów z Kingston (2002).

Janik nie zapomniał też o czytelnikach naszego portalu - Na koniec chciałbym życzyć wszystkim fanom i sympatykom sportu dużo zdrowia i szczęścia, ciepła i cudownie spędzonych Świąt w gronie rodzinnym. W Sylwestra szampańskiej zabawy, a w nadchodzącym 2013 roku wszystkiego, czego dusza zapragnie - zakończył złoty medalista Uniwersjady z Taegu (2003).

Komentarze (0)