To był bardzo miły niedzielny wieczór. Pia Skrzyszowska już we wcześniejszych eliminacjach i w półfinale dała do zrozumienia, że przygotowała medalową formę. Ostatecznie ukończyła bieg finałowy na trzeciej pozycji z czasem 7,79 s (więcej tutaj).
Z występu naszej sprinterki cieszy się Zofia Bielczyk. To dwukrotna halowa mistrzyni Europy, do której należy rekord Polski w biegu na 60 metrów przez płotki. Nasza utytułowana zawodniczka ustanowiła go w 1980 roku, osiągając 7,77 s.
- Pia to fantastyczna dziewczyna. Oglądając finał były nerwy jak za dawnych dobrych lat. Czułam, jakbym stała obok - stwierdziła Bielczyk w rozmowie z "Faktem".
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
65-latka przyznała, że Skrzyszowska czerpie wielką radość z tego, co robi. Do tego jest świetnie przygotowana pod względem technicznym, co udowadnia pokonując kolejne płotki. Zdaniem Bielczyk nasza biegaczka musi popracować nad jedną rzeczą.
- Ma jeden feler, kiepsko startuje z bloków. To jest do poprawienia. Jeżeli ona by wystartowała dobrze, to rywalki nie miałyby szans. Dziś może jeszcze nie pokonałaby tej rekordzistki świata, ale Francuzkę tak - wyznała Bielczyk.
A halową mistrzynią świata w niedzielę rewelacyjna Devynne Charlton z Bahamów, która uzyskała rekordowy czas 7,65 s. Srebro wywalczyła natomiast Francuzka Cyrena Samba-Mayela - 7.74 s.
Bielczyk jest jednak przekonana, że gdyby panie biegały na dystansie 100 metrów, to Skrzyszowska znalazłaby się przed konkurentkami. Jednak podium na pewno zachęci Polkę do jeszcze większej pracy. - Medal będzie dla niej bardzo ważny, wpłynie na psychikę - zakończyła aktualna rekordzistka kraju.
Zobacz także:
Stanął w obronie zdyskwalifikowanego kolegi. "To nie jest ten typ faceta"
Jesteśmy jedynym krajem na świecie. To dzięki Świątek i Hurkaczowi