[b]
Z Budapesztu - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty[/b]
Szóste miejsce w finale mistrzostw świata? Przed rozpoczęciem imprezy takie rozwiązanie w przypadku mocno osłabionej sztafety 4x400 metrów kobiet wzięlibyśmy w ciemno. I polskie sprinterki spisały się bardzo dobrze, po raz kolejny pokazując, że można na nie liczyć.
Alicja Wrona-Kutrzepa, Marika Popowicz-Drapała, Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka i Natalia Kaczmarek były zadowolone z pozycji na mecie. Ta ostatnia, srebrna medalistka indywidualnie, przyznała, że już odczuwa skutki tak wielu biegów.
- Jak się czuję? Fatalnie! - uśmiechnęła się. - Przed biegiem czułam już ogromne zmęczenie. Sporo było tych startów w ciągu kilku dni. A przecież w porównaniu z półfinałem nie zmieniliśmy składu. Z kolei w innych drużynach tak się działo, ekipy miały nowe zawodniczki.
Kaczmarek jest przekonana, że po powrocie do składu doświadczonych zawodniczek, czyli Justyny Święty-Ersetic, Igi Baumgart-Witan czy Anny Kiełbasińskiej, w przyszłym roku na igrzyskach Polki będą walczyć o najwyższe cele.
- Uważam, że czas jest bardzo dobry. Jeżeli w przyszłym roku dojdą do nas dziewczyny, to jesteśmy w stanie biegać jeszcze szybciej. Głęboko w to wierze - zakończyła.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #7. Nikola Horowska ozłocona. "Przeżywałam w tym roku trudne chwile"
Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka również przekonywała, że trzeba się cieszyć z rezultatu. - Jeszcze w marcu nie byłam pewna czy będę w stanie tu biegać, a dziś jestem na szóstym miejscu w finale mistrzostw świata. Jestem bardzo zadowolona.
Z kolei Marika Popowicz-Drapała liczy, że w kolejnym roku będzie regularnie biegać na swoim nowym dystansie.
- Mam nadzieję, że będę w przyszłym sezonie częściej biegać na 400 metrów. Śmiałam się do dziewczyn, że tylko tutaj przebiegłam ten dystans więcej razy niż przez całe życie! - żartowała.
Na MŚ w Budapeszcie reprezentacja Polski zdobyła dwa medale. Obok wspomnianego srebra Natalii Kaczmarek, na drugim miejscu podium stanął Wojciech Nowicki (rzut młotem).