Tuż po zakończeniu trzydniowych zmagań w Gorzowie zapytaliśmy szkoleniowca i prezesa ALKS AJP Gorzów oraz trenera kadry narodowej juniorek i młodzieżowców w biegach o to, czy krajowy czempionat w lekkiej atletyce w mieście nad Wartą można uznać za udane pod względem organizacyjnym.
- Trudno się chwalić samemu, więc trzeba by innych spytać. Z tego, co słyszę, to chyba mamy wielki sukces. Fantastyczne zawody i atmosfera. Zawody się skończyły, a ludzie są jeszcze na stadionie. Jestem bardzo zadowolony. W pewnym momencie nie miałem czasu na rywalizację sportową, bo organizacyjnie było dużo rzeczy do spięcia. Wszyscy wiedzą, że nie mamy doświadczenia poza moim mityngiem, który robiliśmy pierwszy raz, ale w dziesięciokrotnie mniejszej skali. Myślę, że wszystko się udało. Na koniec nawet pogoda nas rozpieściła, bo prognozy były fatalne: burze, wichury, ale wyszło fantastycznie - mówił w momencie, gdy na obiekcie gasły już światła.
Gorzowscy organizatorzy rzeczywiście mieli nieco pecha z aurą. Gdy w czwartek ruszyły pierwsze zmagania, to także zaczął padać deszcz. Opady często towarzyszyły sportowcom, utrudniając nieco rywalizację, o biciu rekordów nie wspominając. - Ta pogoda była w pewnym momencie czynnikiem dużego ryzyka, zwłaszcza w pierwszy dzień - przyznał Saska.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Na co dzień trener opiekuje się lekkoatletami klubu ALKS AJP Gorzów, m. in. Łukaszem Żokiem czy Nikolą Horowską. Pierwszy z wymienionych obronił tytuł mistrza Polski na dwieście metrów, a wcześniej zdobył brąz w sprincie na 100 metrów, z kolei Horowska wywalczyła złoto w skoku w dal.
- Plan wykonany w stu procentach. Dwa złote medale, brązowy medal na setkę, finał Jędrka Radzewicza. Agata Jędrzejczak mogła rzucić dalej młotem, ale jest finalistką Mistrzostw Polski, a piąte miejsce było w zasięgu. Te wyniki były bardzo fajne. Iza Krzyżanowska nie miała dużych oczekiwań w chodzie na 5000 metrów, ale to jest jeszcze juniorka, więc ze spokojem. Ona pracowała przy dekoracji, więc ten chód na drugi dzień po chodzeniu po schodach góra-dół był ekstremalnie trudny dla niej. Treningowo super wypadła - podsumował dokonania swoich podopiecznych trener.
Miasto gospodarza reprezentowali też jednak przedstawiciele AZS AWF, spośród których Marika Majewska zdobyła brązowy medal w biegu na 100 metrów przez płotki. O podium otarła się natomiast sztafeta 4x400 kobiet. - Cieszy, że jako Gorzów zdobyliśmy pięć medali w różnych konkurencjach. Pokazaliśmy, że liczymy się na mapie, a nie mamy silnych uczelni w takim sensie, że nie mamy dużych uniwersytetów w Gorzowie. Tak naprawdę, te wszystkie duże kluby z Warszawy czy Lublina, to są wielkie uczelnie, które przyciągają do siebie. My do Gorzowa, do Akademii im. Jakuba z Paradyża też przyciągamy. Robimy, co możemy i trudno będzie nam z nimi rywalizować, bo jesteśmy nie tak dużym miastem - zauważył szkoleniowiec.
W Gorzowie nie zabrakło też długoletnich i uznanych już w świecie reprezentantów Polski, m. in. Ewy Swobody, Pawła Fajdka i Anity Włodarczyk. - W ciężkich warunkach bardzo dobry wynik uzyskany przez Ewę Swobodę. Fajne rzuty Pawła Fajdka. Przełamał się i 78 metrów rzucił. Wojtek Nowicki blisko 80 metrów. Kobiecy młot na żyletki. Zmieściły się dziewczyny w jednym metrze, ale Anita wygrała. Mistrzyni pozostaje więc jedna - powiedział Tomasz Saska.
Oczy miejscowych kibiców skierowane były też na Natalię Kaczmarek, która startuje dla KS Podlasie Białystok, ale urodzona w Drezdenku zawodniczka w Gorzowie zaczynała swoją karierę. Przed niejako własną publicznością, a przede wszystkim przed rodziną, zdobyła dwa złote medale - w biegach na 200 i 400 metrów.
- Wow było na 200 metrów, bo wynik, który uzyskała, jest doskonały. Obstawiałem, że ona sobie poradzi. Po pierwszej części dystansu trochę słabszej uzyskała 22,86. Na ten bieg super warunki się zrobiły, bo nie dmuchało na łuku, a na prostej pomagało wiatrem w plecy. Fajnie wytrzymała i pokazuje, że jest w dobrej dyspozycji i myślę, że na Mistrzostwach Świata będzie z niej duży potencjał, dlatego biegała 200 i 400 treningowo, żeby turniejowo w krótkim czasie się sprawdzić w czterech biegach - tłumaczył szkoleniowiec.
Jaka przyszłość czeka Stadion im. Lubuskich Olimpijczyków w Gorzowie? Czy w najbliższym czasie można spodziewać się innych zawodów o podobnej skali? - Myślę, że zawodnicy chętnie przyjadą na mityng. Jego ranga ma być dużo wyższa, jak w tym roku. Będziemy walczyć o kategorię brązową, a jak znajdą się sponsorzy i większe pieniądze, to może będziemy mieli srebrną - zakończył Tomasz Saska.
Czytaj także:
- Zdobył dwa medale i rusza dalej. Łukasz Żok nie ma czasu na świętowanie
- Kajetan Duszyński dał świetną zmianę w sztafecie, ale to było za mało