Hiszpańskie media ujawniają, że Jelena Isinbajewa ma w Hiszpanii spory majątek. Według "El Digital Sur" ma być właścicielką posiadłości na Teneryfie o powierzchni około 200 metrów kwadratowych. Do tego Rosjanka jest właścicielką domu w Callao Salvaha, a na jej męża zarejestrowano samochód. Była lekkoatletka ma przebywać na Teneryfie wraz rodziną.
Ma ona to robić w pełni legalnie. Rosjanka posiada status rezydentki i mieszka tam wraz z mężem Nikitą Petinowem i dziećmi, które chodzą do szkoły. Isinbajewa posiada status numer identyfikacyjny, który nadaje się jest cudzoziemcom związanym z Hiszpanią interesami gospodarczymi lub społecznymi.
A budzi to tym większe oburzenie, że w lutym tego roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nałożył sankcje na Isinbajewą za wspieranie agresji na Ukrainę.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Gazeta sfotografowała byłą lekkoatletkę na Teneryfie. Co więcej, Isinbajewa przebywa w luksusowym kompleksie na południu wyspy. Według anonimowych informatorów gazety "jej przełożeni zdecydowali się dać jej urlop na czas nieokreślony za jej zasługi w krwawej agresji na Ukrainę".
W te doniesienia nie chciała uwierzyć rosyjska deputowana Swietłana Żurowa, która nazwała doniesienia hiszpańskich mediów dezinformacją. Z kolei legendarny piłkarz CSKA nazwał ją zdrajczynią i zalecił, by o niej szybko zapomnieć.
Rosjanka podczas sportowej kariery osiągnęła niemal wszystko, ale później związała się z polityką. W skoku o tyczce Jelena Isinbajewa kilkunastokrotnie pobijała rekord świata, zdobywała złota igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata.
Do tego rzez wiele lat była ulubienicą Władimira Putina. To właśnie ona byłą przedstawicielką sportowców przy pisaniu nowej rosyjskiej konstytucji. Umożliwiała ona Putinowi ubieganie się o kolejne kadencje na stanowisku prezydenta Federacji Rosyjskiej i stał on się praktycznie dyktatorem tego kraju.
Po napaści Rosji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku, wobec Isinbajewej wszczęto śledztwo w MKOl. Była ona przecież majorem armii. Kilkanaście dni temu ogłosiła jednak, że powróci do pracy w międzynarodowych strukturach. Tłumaczyła się ze swojego członkostwa w siłach zbrojnych.
"Tytuły (wojskowe - przyp. red.) są tylko nominalne, ponieważ nigdy nie byłam członkiem sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Nie byłam też członkinią Dumy Państwowej czy deputowaną żadnej z partii" - przyznała.
Te słowa wywołały wściekłość w Rosji. Niektórzy komentatorzy polityczni wskazują, że jest po prostu niewdzięczna (więcej TUTAJ). Gubernator Dagestanu Siergiej Melikow polecił, by stadion w Machaczkale nie nazywał już jej imieniem. Z drugiej strony rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow mówił, by nie zapominać o jej zasługach dla kraju.
Niektórzy próbują utrudniać jej życie na wiele sposobów, pojawiły się nawet doniesienia do prokuratury ze strony rządu wołgogradzkiego z powodu długów związanych z... opłatami za parking.
Czytaj więcej:
Wielka strata przed mistrzostwami świata. Kolejna Polka przekazała złe informacje