Ten gest przeszedł już do historii polskiego sportu. Władysław Kozakiewicz podczas igrzysk w Moskwie "pozdrowił" gospodarzy popularnie zwanym wałem. Stał się on symbolem oporu, także przeciwko komunistom.
Obecnie ten gest nabrał jeszcze nowego wymiaru. Niewiele ponad rok temu Rosjanie napadli na Ukrainę i dokonują tam bombardowań obszarów cywilnych i innych zbrodni wojennych.
- Ludzie piszą do mnie: "Panie Władku, pan by pokazał teraz gest Ruskim". Oczywiście, że bym pokazał! Tylko komu? Teraz, pozostając w sporcie, pokazałbym Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu - przyznaje mistrz olimpijski w rozmowie z "Super Expressem".
Na celowniku tyczkarza znalazł się zwłaszcza Thomas Bach. Prezes MKOL opowiedział się za tym, by Rosjanie i Białorusini mogli wystąpić na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu, choć pod neutralną flagą.
- Aż mnie ciarki po plecach przechodzą kiedy myślę, że to właśnie Niemiec mówi coś takiego w czasie, kiedy jest wojna, kiedy sami Niemcy wysyłają sprzęt i są przeciwko Rosji? I teraz wymyślił sobie taką głupotę, że do igrzysk mogą być dopuszczeni sportowcy, którzy teraz może i nawet strzelają do Ukraińców - ocenia Kozakiewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
Czytaj więcej:
Polka sprawiła wielką sensację. "Może mam siedem żyć?"