- W Orlando był bardzo fajny okres, bo to był początek, gdy się wszystkiego uczyłem. W Phoenix byłem liderem i osobą, która prowadziła w punktach, blokach, zbiórkach. Też fajnie wspominam ten okres. Czas w Waszyngtonie też miło wspominam, bo tam byłem takim weteranem pełną gębą. Czas w Clippers był okresem największego zawodu. Nie prezentowałem tego poziomu, co bym chciał. Czas w Waszyngtonie będę pamiętał najbardziej - mówi Marcin Gortat.