W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Marcin Flieger [/b]
Dla 36-letniego rozgrywającego to był kolejny sezon w poznańskim Biofarmie Basket i kolejny w rodzinnych stronach. Co prawda, z powodu kontuzji wystąpił w zaledwie 19 spotkaniach, ale niejednokrotnie potwierdził swoją świetną formę prowadząc zespół do cennych zwycięstw - a w minionych rozgrywkach każde było jak na wagę złota.
Marcin Flieger był motorem napędowym swojej drużyny, notując średnio po 20,1 pkt na mecz. Ustanowił przy tym rekord sezonu - 38 punktów w derbowym meczu przeciwko Timeout Polonii 1912 Leszno. W ostatnim spotkaniu przed zawieszeniem ligi, wspierał kolegów z ławki, mając nadzieję na powrót na parkiet w ciągu dwóch tygodni. Nikt nie przewidział jednak, że rozgrywki zostaną zakończone, a zawodnik do gry już nie wróci. Jego pomoc w ostatnich trzech kolejkach mogłaby być nieoceniona w kontekście walki o play-off.
Grzegorz Mordzak/Pogoń Prudnik
Trudno w to uwierzyć, ale dla niego czas stanął w miejscu. 43-letni Grzegorz Mordzak wciąż "to" ma. Zawodnik związany z Pogonią Prudnik od 2015 roku jest nie do zdarcia, co potwierdził chociażby w meczu przeciwko Księżakowi Łowicz, który ukończył linijką 33 punkty, 3 zbiórki i 3 asysty. W minionych rozgrywkach wystąpił tylko w 17 spotkaniach, ale w każdym z nich notował średnio po 11,2 pkt. Dodatkowo, w tym sezonie łączył jednocześnie funkcję asystenta trenera Tomasza Michalaka.
- Mimo wszystko, fajnie byłoby spróbować trenerskiego aspektu i stanąć przy bocznej linii, ale jak będzie, zobaczymy. (...) Jestem już bardziej skłonny powiedzieć, że jeżeli zdrowie pozwoli wytrwać do końca sezonu, mogę już powoli te buty odwieszać. Ale z koszykówką nie skończę na pewno, jedynie z bieganiem po parkiecie - mówił niedawno w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski chwali przełożenie igrzysk. "Decyzja podjęta w trybie pokoju olimpijskiego"
W samej Pogoni postawiono na doświadczenie - poza wspomnianym Mordzakiem, w biało-niebieskich barwach w sezonie 2019/20 występowali między innymi Marcin Sroka (39 lat), Adrian Mroczek-Truskowski (35 lat) czy Marcin Salamonik (37 lat), prowadząc zespół na ósme miejsce w ligowej tabeli.
Jakub Dłoniak
Energa Kotwica Kołobrzeg pewien czas przymierzała się do tego transferu, aż w końcu się udało. Jakub Dłoniak w listopadzie zdecydował się na pierwszą ligę, w której czuł się jak ryba w wodzie. 36-latek wystąpił jedynie w 15 spotkaniach, ale kończył je gromadząc przeciętnie 13,6 pkt. Kołobrzeżanie uchronili się od spadku, chociaż nie wiadomo jaki byłby finał ostatnich trzech kolejek sezonu zasadniczego. Doświadczenie boiskowe koszykarza z pewnością byłoby jednym z atutów zespołu trenera Nikołaja Tanasejczuka.
- W Kołobrzegu jest mi dobrze, chociaż my, jako zespół nie jesteśmy w wymarzonej sytuacji i cele były zupełnie inne. Nie możemy wygrać meczu, chociaż kilkukrotnie było już blisko i mieliśmy to w garści. Zobaczymy co będzie później. Czasem wystarczy jedno pstryknięcie, aby wszystko ruszyło do przodu - mówił jeszcze przed końcem pierwszej rundy.[b]
Paweł Zmarlak[/b]
37-letni Paweł Zmarlak całą karierę spędził na Śląsku, a drugi sezon z rzędu jest ważnym ogniwem tyskiego GKS-u. W minionych rozgrywkach wyszedł na parkiet 22 razy, uzyskując średnią 9,5 pkt, 7 zbiórek i 3,8 asyst na mecz. Trener Tomasz Jagiełka mógł liczyć na wszechstronność zawodnika, który jak na kapitana przystało, w ważnych momentach brał na siebie ciężar gry. Skład tyszan w sezonie 2019/20 był mieszanką młodości z doświadczeniem - młodości, dającej pozytywny impuls. Poza wspomnianym Zmarlakiem, o sile zespołu stanowił jeszcze między innymi 32-letni Michał Jankowski, jeden z najlepszych strzelców pierwszej ligi (średnio 17,6 punktów na mecz).
Dariusz Oczkowicz
Mózgiem Miasta Szkła Krosno od siedemnastu lat jest Dariusz Oczkowicz, bez którego trudno wyobrazić sobie krośnieński zespół. Będąc z nim na dobre i na złe, niemal na każdym szczeblu rozgrywek, miał okazję święcić największe sukcesy, w międzyczasie przełykać gorycz spadku. Jak sam mówi, przychodził do tego klubu w wieku 21 lat, zaczynajac jako młody chłopak, który dopiero uczył się życia. Mimo 38 lat na karku, wciąż pełni ważną rolę w drużynie, nie tylko na boisku - bo według statystyk, w tym sezonie grał na poziomie 9,6 punktów na mecz, ale co roku daje drużynie znacznie więcej.
- Legenda to za duże słowo, ale rzeczywiście często spotykam się z takim określeniem. Absolutnie się tak nie czuję, na to trzeba zasłużyć. Jeszcze gram, nie wiem jak to będzie w przyszłości - za mną może już ostatni mecz w karierze, a może nie. Pracuję na to, aby ludzie postrzegali mnie jako osobę, która jakkolwiek miała wpływ na kształt klubu, jaki jest teraz - mówił ostatnio WP Sportowe Fakty.
Maciej Klima
Niemal każdy zespół ma "swojego" zawodnika, Dariusz Kaszowski ma właśnie jego - Macieja Klimę, który jest bardzo ważnym fundamentem Rawlplug Sokół Łańcut. Na początku roku skończył 38 lat i wbrew pozorom, wciąż pokazuje młodszym kolegom jak grać w basket. Szkoleniowiec, który sam jest pierwszoligowym weteranem na ławce trenerskiej (z łańcuckim klubem od 1996 roku), od trzynastu sezonów ma ogromne wsparcie w postaci ponad dwumetrowego koszykarza, który do drużyny wnosi naprawdę wiele, nie tylko na parkiecie. Silny skrzydłowy w sezonie 2019/20 rzucał średnio 11,4 "oczek" i dokładał 5,7 zbiórek na mecz, niejednokrotnie wychodząc z opresji obronną ręką. Już 6 sezonów gra w akompaniamencie 34-letniego Rafała Kulikowskiego, z którym tworzą zgrany boiskowy duet.
Nie bez powodu mówi się też, że niektórzy są jak wino - to idealnie potwierdza kapitan Sokoła.
Inni
Ostatnie sezony na zapleczu ekstraklasy obfitowały w wiele ciekawych transferów. Nie wszyscy zawodnicy zmienili w ostatnim czasie barwy klubowe, ale na pierwszoligowych parkietach mieliśmy do tej pory uznane nazwiska, służące swoim bagażem doświadczeń. Mimo wieku - wciąż w imponującej formie.
Transfer Marcina Dutkiewicza był jednym z głośniejszych minionego sezonu. Do Gryfii, po poważnych problemach zdrowotnych powrócił doskonale znany słupskim kibicom 34-letni koszykarz, który w barwach pierwszoligowego STK Czarni Słupsk rozegrał 22 spotkania, zdobywając średnio 11,8 pkt. "Wychodzę na boisko i robię swoje, nie ważne gdzie jestem – czy w ekstraklasie, pierwszej czy drugiej lidze" - podkreślał kilka miesięcy temu.
W pierwszej lidze zadomowił się niespełna 35-letni Kamil Chanas, który w Timeout Polonia 1912 Leszno wykręca niezłe cyferki, a pobyt w Lesznie zdecydowanie mu służy. W zakończonych niedawno rozgrywkach rzucał przeciętnie po 15,3 pkt, mając 46,2 % skuteczność z gry i najlepszy procent w rzutach z dystansu w lidze - 47,6 (124/59 prób).
Stery nad beniaminkiem z Opola przejął doświadczony tercet Adam Kaczmarzyk, Tomasz Ochońko i Przemysław Szymański, którzy indywidualnie mieli udany sezon. Pierwszy, 32-letni miał za sobą 22 spotkania, w których notował średnio 19,4 pkt i uplasował się na drugim miejscu najlepszych strzelców. Drugi, prawie 34-letni rozegrał mecz więcej i miał przeciętnie po 15,6 pkt. Ostatni natomiast, w tym roku skończy 36 lat i zdołał rozegrać tylko 13 spotkań, ale dokładał cegiełkę w postaci 10,6 pkt na mecz. Wszyscy doskonale wpasowali się szeregi nowego zespołu pierwszej ligi, pomagając w walce o utrzymanie go na tym poziomie.
Zetkama Doral Nysa Kłodzko to bez dwóch zdań Michał Weiss, który z zespołem związany jest od samego początku. 38-latek w dwudziestu rozegranych spotkaniach notował przeciętnie 3,6 pkt, aczkolwiek jest istotnym elementem układanki kłodzkiego koszykarskiego klubu. Uzupełniają go jeszcze Rafał Wojciechowski (35), Marcin Kowalski (37) oraz Jarosław Bartkowiak (34). Ponadto, drużynę prowadzi najstarszy i najbardziej obeznany szkoleniowiec - Jerzy Chudeusz.
To samo można powiedzieć o Rafale Glapińskim, który większość kariery utożsamiany jest z Górnikiem Trans.eu Wałbrzych, a w tym sezonie notował po 4,5 "oczek" na 22 rozegrane spotkania. Można powiedzieć, że dla 37-latka to powrót do przeszłości - już dwa sezony spędził z Górnikiem w najwyższej klasie rozgrywkowej, a po latach Wałbrzych triumfując na jej zapleczu kolejny raz, miał możliwość wrócić do ekstraklasy. Nie wiadomo jeszcze, czy mimo zajęcia pierwszego miejsca taką szansę otrzyma, z uwagi na rozporządzenia PZKosz, które dotyczą przerwania sezonu z powodu panującego koronawirusa. Historia w końcu lubi się powtarzać.