Finał EBL. Almeida z innej ligi, przebudzenie Lowery'ego - obrazki z meczu Anwil - Polski Cukier

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie opadły jeszcze emocje po świetnym meczu w finale EBL, w którym Polski Cukier wygrał we Włocławku 83:82. Anwilu nie uratował nawet genialny występ Ivana Almeidy. Torunianie fatalnie rzucali osobiste, ale w końcu mogli liczyć na Roberta Lowery'ego.

1
/ 5

Ivan Almeida jak z innej ligi

Kabowerdeczńyk, lider Anwilu Włocławek dwoił się i troił, ale nie uratował swojego zespołu przed porażką. Ivan Almeida zaliczył fantastyczny występ w finale Energa Basket Ligi. Zdobył 34 punkty (12/18 z gry) i miał 6 zbiórek i 6 asyst. Jakub Wojczyński z "Przeglądu Sportowego" poinformował, że w historii finałów PLK było tylko 10 takich sytuacji, gdy zawodnik rzucił więcej punktów niż Almeida w czwartkowym spotkaniu. Rekord należy do Dariusza Zeliga (45). Sam Almeida nie ekscytuje się swoim występem. - Nie wygraliśmy meczu, więc nie widzę w tym nic niesamowitego - powiedział.

2
/ 5

Anwil jak w sezonie zasadniczym

W meczach fazy play-off Anwil przyzwyczaił do tego, że gra bardzo kontrolowaną koszykówkę. Włocławianie unikali strat i prostych błędów, które były ich zmorą w sezonie zasadniczym. W czwartkowym spotkaniu wróciły jednak stare demony. Mistrzowie Polski popełnili aż 20 strat, które miały wpływ na końcowy wynik. Po niektórych zagraniach kibice w Hali Mistrzów przecierali oczy ze zdumienia. - Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę, mieliśmy 13 strat. Widzimy, że rywale mieli 22 punkty ze strat i jest dużo rzeczy, których sami sobie jesteśmy winni - mówił na konferencji Igor Milicić.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Fabiański wie, co jest głównym problemem kadry. "Musimy być bardziej regularni"

3
/ 5

Przebudzenie Roberta Lowery'ego

W trzech pierwszych meczach Robert Lowery był kompletnie niewidoczny, grał zdecydowanie poniżej oczekiwań. Amerykanin przełamał się dopiero w czwartym spotkaniu, w którym zdobył 24 punkty. To on dał sygnał do odrabiania strat. W samej czwartej kwarcie zdobył 15 "oczek". Dzieło zniszczenia Anwilu dokończył Aaron Cel, który wykonał fantastyczny rzut z ponad dziewięciu metrów. Dla Lowery'ego czwartkowe spotkanie zakończyło się bardzo pechowo. Rozgrywający Polskiego Cukru Toruń poślizgnął się na parkiecie i nabawił się urazu stawu skokowego. Amerykanin poczuł mocny ból w kostce i musiał zejść z boiska. Czy zagra w meczu numer pięć? Trwa walka z czasem.

4
/ 5

Rzuty wolne do poprawki!

Torunianie mogli już wcześniej zapewnić sobie wygraną, gdyby nie fatalna egzekucja na linii rzutów wolnych. Polski Cukier przestrzelił w czwartek aż 14 osobistych (9/23)! Mylili się Śnieg, Gruszecki, Lowery i bohater spotkania Cel. - Kluczowy jest odpoczynek. To nie jest tak, że zawodnicy zapomnieli, jak się rzuca do kosza. Pamiętajmy, że to czwarty mecz finału, koszykarze odczuwają już zmęczenie. Wpłynął na to także fakt utraty koncentracji - mówił trener Dejan Mihevc.

5
/ 5

Mocne słowa Milicicia

Anwil wypuścił z rąk wielką szansę. Mógł prowadzić 3:1 i tym samym w komfortowych nastrojach udałby się na piąte spotkanie do Torunia. Duża liczba strat i kiepska skuteczność sprawiły, że to Polski Cukier doprowadził do wyrównania w serii finałowej. Gra o mistrzostwo zaczyna się na nowo. Na konferencji prasowej Milicić użył mocnych słów: "Teraz nie jest czas na płakanie, teraz przyszedł czas, by wszyscy pokazali, co mają w gaciach."

Piąty mecz finałów Energa Basket Ligi odbędzie się w niedzielę 9 czerwca w Toruniu. Początek zaplanowano na godzinę 17:30.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (8)
avatar
Stanislas
9.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo drużyna z Toronto!  
avatar
Olson_ZG
8.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hahaha To prawda Panie Trenerze, lubie Pana dodatkowo za inteligentne poczucie humoru - rzeczywiscie czas pokazac zawartosc gaci. Pozdrawiam  
avatar
Nie chcę islamskich imigrantów w Polsce
8.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Jutro trzeba u siebie wygrać, to jest przymus.