W tym artykule dowiesz się o:
Jest przepaść czy nie?
Temat różnicy, jaka dzieli Ekstraklasę a jej zaplecze jest stara jak świat. Dyskusja toczona jest praktycznie od zawsze, w wielu dyscyplinach zespołowych: w piłce nożnej, siatkówce czy przede wszystkim koszykówce.
Wielu kibiców podkreśla, iż obie klasy rozgrywkowe dzieli prawdziwa przepaść. Inni z kolei uważają, iż gdyby oceniać klub z Tauron Basket Ligi bez obcokrajowców, to różnica między ekstraklasą a jej zapleczem byłaby minimalna. Jak jest naprawdę?
Zarówno w TBL jak i w I lidze jest wielu koszykarzy, którzy mają w swoim CV występy na obu poziomach rozgrywek. Kilku z nich podkreśla, iż największa różnica jest w warunkach fizycznych zawodników. Zapraszamy do dyskusji.
Zobacz wideo: Dębowski: FIVB już kiedyś pomogła Rosjanom
{"id":"","title":"","signature":""}
Źródo: TVP S.A.
Marcin Salamonik (Start Lublin) - Nie jest to przepaść nie do przeskoczenia
Podkoszowy Startu Lublin większość swojej kariery spędził na I-ligowych parkietach. Przed obecnym sezonem Marcin Salamonik zdecydował się jednak przenieść do Tauron Basket Ligi, w której w przeszłości występował już w barwach ŁKS-u Łódź.
- Dostrzegam różnicę w dwóch elementach: fizyczność i taktyka. W pierwszej lidze trenerzy na nieco więcej pozwalają. W Tauron Basket Lidze wszystko poustawiane i każdy zna swoją rolę - zaznacza popularny "Sali".
Co ciekawe, Marcin Salamonik nie miał wielkich kłopotów z przystosowaniem się do wyższej ligi. Biorąc pod uwagę statystyki, 33-letni zawodnik jest trzecim strzelcem swojej drużyny, zdobywając w 21 spotkaniach 183 punkty.
- Rożnica między poziomami jest, ale to normalne. Tak samo jak jest różnica między 1 a 2 ligą. Uważam jednak, że nie jest to przepaść nie do przeskoczenia. Głównym problemem jest kwestia dania szansy zawodnikom, a z tym bywa niestety różnie - dodaje podkoszowy Startu Lublin.
Dawid Bręk (Miasto Szkła Krosno) - TBL nie wybacza błędów Dawid Bręk jest wychowankiem drużyny Basket Team Opalenica. Od sezonu 2007/2008 występował w Kotwicy Kołobrzeg, w której zadebiutował w spotkaniu przeciwko Czarnym Słupsk. Łącznie na parkietach ekstraklasy, rozgrywający wystąpił w 60 meczach.
- Na pewno dużo się zmieniło od czasu, kiedy tam ostatnio występowałem - przyznaje Dawid Bręk. - Dużą różnicę dostrzegam w warunkach fizycznych zawodników, którzy grają w obu ligach. Gracze w TBL są o wiele wyżsi i moim zdaniem bardziej mobilni - dodaje zawodnik Miasta Szkła Krosno.
26-letni rozgrywający zwrócił uwagę również na kilka detali. Według Dawida Bręka, Tauron Basket Liga często nie wybacza błędów.
- W I lidze gram już kilka lat i zauważyłem, że można popełnić wiele błędów w obronie, które nie niosą za sobą konsekwencji. W ekstraklasie czasami jedna pomyłka wystarczy, aby rywale zdobyli punkty. Jak zostawi się wolną pozycją zawodnikowi z Tauron Basket Ligi, to on bez skrupułów to wykorzysta - dodaje.
Jakub Dłuski (Miasto Szkła Krosno) - Różnica? Zdecydowanie większa kultura gry
Na ciekawe aspekty zwrócił uwagę z kolei Jakub Dłuski, który doskonale zna smak występów zarówno w TBL jak i w I lidze. Podkoszowy Miasta Szkła uważa, iż w ekstraklasie panuje zdecydowanie większa kultura gry.
- Pomimo że wiele osób twierdzi, iż różnica pomiędzy ekstraklasą a I ligą jest niewielka, to jednak moim zdaniem jest, i to spora. Przede wszystkim w ekstraklasie jest dużo większa kultura gry. Każdy zawodnik ma określona rolę w zespole, a gra wygląda bardziej schematycznie, zarówno w ataku jak i w obronie - analizuje Jakub Dłuski.
- I liga jest za to bardziej żywiołowa, a gra bardziej spontaniczna. Wiadomo również, że poziom sportowy klubów w TBL podnoszą obcokrajowcy. Właściwie w każdym z zespołów w ekstraklasie, kluczowe role pełnią gracze zagraniczni. Na korzyść TBL przemawia też fizyczność. Zawodnikowi, który ma słabe warunki fizyczne, bardzo ciężko zaistnieć na tym poziomie... - kontynuuje "Buba".
- W ekstraklasie zawodnicy również bardziej profesjonalnie podchodzą do swojego zawodu. Są bardziej świadomi i prowadzą się zdecydowanie lepiej - zaznacza podkoszowy.
Marcin Malczyk (Polfarmex Kutno) - Są kluby w I lidze, które są lepiej zorganizowane niż w TBL
Wiele mówi się o różnicy w umiejętnościach zawodników. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, iż kluby I ligi nie mogą zatrudniać obcokrajowców. Wiele dyskutuje się jednak o tym, iż w przyszłych latach PZKosz zezwoli na grę na zapleczu ekstraklasy, zawodnikom spoza Polski. Za takim scenariuszem optuje również wiele klubów I ligi.
Oprócz umiejętności poszczególnych graczy, ważna jest również kwestia organizacyjna. A w I lidze, pod tym względem nie jest tak źle, gdyż na zapleczu jest wiele klubów, które z powodzeniem radzą sobie choćby w marketingu. Najlepszym przykładem jest tutaj Miasto Szkła Krosno czy Legia Warszawa.
- Na pewno dużo zależy od klubu i miasta w jakim się gra. Są kluby w I lidze, które są zdecydowanie lepiej zorganizowane, mają lepsze hale i kibiców, niż niejeden klub w Tauron Basket Lidze - podkreśla Marcin Marcin.
Skrzydłowy Polfarmexu Kutno zwraca również uwagę na umiejętności zawodników, które są w TBL zdecydowanie wyższe. - Drugą sprawą jest poziom sportowy, który zdecydowanie faworyzuje ekstraklasę, dzięki graczom zagranicznym jak również najlepszym polskim zawodnikom - dodaje.
Hubert Pabian (Spójnia Stargard) - Zupełnie inna jest logistyka
Kolejnym zawodnikiem, którego poprosiliśmy o opinię jest Hubert Pabian. Skrzydłowy w swojej karierze występował między innymi w Czarnych Słupsk, Polfarmeksie Kutno, GTK Gliwice czy obecnie Spójni Stargard.
- W ekstraklasie gra jest bardziej poukładana. Trzeba być mądrym, żeby znaleźć sobie miejsce w zespole... Ważnym elementem jest czytanie gry, ponieważ jest bardzo dobry scouting, zespoły solidnie przygotowują się przed meczem i ciężko jest zaskoczyć przeciwnika - analizuje zawodnik.
Kolejnym elementem, na który zwrócił uwagę Hubert Pabian jest logistyka.
- W ekstraklasie jedzie się na mecz zawsze dzień wcześniej. Pamiętam jak grałem w Słupsku, to jechaliśmy tak nawet na pojedynek z Treflem Sopot, a mieliśmy wtedy do pokonania około 130 kilometrów. W I lidze bywa tak, że niekiedy jedzie się przez Polski w dniu meczu - dodaje 27-letni zawodnik.
Adam Parzych (Legia Warszawa) - Co z Pucharem Polski?
Dobrą okazją do zobaczenia różnicy, jaka dzieli Tauron Basket Ligę a jej zaplecze, byłby Puchar Polski. Jeszcze kilka lat temu drużyny I ligi miały okazję, aby sprawdzić swoje umiejętności na tle zespołów z wyższej ligi. Po zmianach w regulaminie, obecna formuła pucharowych rozgrywek nie pozwala na takie rozwiązanie.
Co prawda w przedsezonowych sparingach wiele ekip z ekstraklasy mierzy swoje z siły z drużynami I ligi, jednak w meczach kontrolnych, trenerzy bardzo często nie przywiązują wagi do końcowego wyniku.
- Jeszcze kilka lat temu Puchar Polski rozgrywany był na szczeblu drugiej ligi, pierwszej a potem ekstraklasy. Gdyby ta drabinka powróciła, to łatwiej byłoby porównać tą różnicę. Myślę, że gdyby był ten Puchar Polski, to ekipy z I ligi, byłyby w stanie wygrać z drużynami z Tauron Basket Ligi. Oglądając w telewizji spotkania to widać, że są zespoły, które nie odbiegają od czołówki I ligi. Chciałbym, aby ten system pucharowy powrócił - mówił w poprzednim sezonie Adam Parzych, który występował wówczas w zespole z Krosna.
Umiejętności to nie wszystko?
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden element, który często wydaje się kluczowy.
Przed sezonem 2015/2016 do I ligi powróciło kilku zawodników, którzy nie poradzili sobie w TBL. Dobrym przykładem jest tutaj Hubert Mazur czy Krzysztof Jakóbczyk, którzy nie byli w stanie wypłynąć na szerokie wody w ekstraklasie. Nie oznacza to jednak, iż większość polskich graczy, którzy występują I lidze, byłaby za słaba na TBL.
Często o losach poszczególnych zawodników, w głównej mierze decyduje zaufanie trenera i drużyny. Jest wielu teoretycznie słabszych koszykarzy, choćby od Krzysztofa Jakóbczyka czy Huberta Mazura, którzy z powodzeniem radzą sobie w wyższej lidze.
Przykład? Bardzo dobrze pokazuje to sytuacja rozgrywającego Kamila Michalskiego, który w sezonie 2014/2015 był jedynie rezerwowym w I-ligowym Siedleckim Klubie Koszykówki. Co prawda Michalski miał pełnić zupełnie inną rolę, jednak przez większą część sezonu, rozgrywający nie mógł znaleźć swojego miejsca w drużynie. Wydawało się, iż po bardzo przeciętnym czasie w I lidze, Kamilowi będzie bardzo trudno znaleźć nowego pracodawcę. Nic bardziej mylnego. Michalski od tego sezonu jest zawodnikiem czołowego zespołu w ekstraklasie - Polskiego Cukru Toruń, w którym ze swoim zadań wywiązuje się więcej niż dobrze.