Odmieniona i odmłodzona reprezentacja Polski już na starcie eliminacji do MŚ 2023 ma ogromny problem. Najpierw podopieczni Igora Milicicia przegrali 61:69 w Tel Awiwie z Izraelem, a kilka dni później w Lublinie z Niemcami (69:72). Kolejne mecze Biało-Czerwoni rozegrają w lutym 2022 roku. Mimo porażek, w kadrze jest optymizm. Gracze są zadowoleni ze współpracy z nowym trenerem, chwalą jego pomysły i podejście do koszykówki. Debiutant Michał Kolenda tłumaczy nam pojęcie "chaosu" w reprezentacji.
- Wydaje mi się, że to co pokazaliśmy w tym okienku było takim przedsmakiem, jak możemy się prezentować w przyszłości. Chaos? Można to rozumieć w dwojaki sposób, ale on ma być tylko w defensywie. W ataku mają być przemyślane decyzje i duże skupienie - podkreśla Kolenda, który jest wielkim fanem Fame MMA. Ogląda gale, był także uczestnikiem wielkiego show w Ergo Arenie. Bardzo pozytywnie wypowiada się o tej organizacji!
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Większa rola w Trefl Sopot, awans do TOP16 FIBA Europe Cup, debiut w reprezentacji Polski - czy to przełomowy sezon w karierze Michała Kolendy?
Michał Kolenda, koszykarz Trefla Sopot i reprezentacji Polski: Tak, bardzo dużo się dzieje, i to trochę niespodziewanie. Sukcesy w FIBA Europe Cup były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, do lutego zapewniliśmy sobie sześć kolejnych spotkań. To świetna informacja, bo granie w pucharach umożliwia sprawdzenie się z graczami z innego poziomu. Można się sporo nauczyć. Do tego doszła reprezentacja Polski, która była takim pięknym zwieńczeniem okresu jesiennego.
ZOBACZ WIDEO: "Hardkorowe stejki". Burneika dał kulinarny popis
Był pan zaskoczony powołaniem?
Nie. Już wcześniej trener Stefański miał informację, że będzie zainteresowanie ze strony kadry Polski i do Warszawy na pewno pojadę. W dniu wyjazdu na zgrupowanie spotkałem się z moim agentem, który zdradził mi, że trener Milicić jest nastawiony na to, bym już teraz grał, a nie tylko zbierał doświadczenia.
Czyli nie rozmawiał pan z Igorem Miliciciem przed samym zgrupowaniem?
Nie. Pierwszą rozmowę odbyliśmy na zgrupowaniu w Warszawie.
I jakie wrażenia? Jaki jest trener Milicić?
Jest pochłonięty koszykówką w 100 procentach. Żyje tym - mam wrażenie - każdą sekundą swojego życia. Ma bardzo dużo fajnych pomysłów, które mogą zafunkcjonować przy tym składzie ludzi w reprezentacji Polski.
Jakie to są pomysły? Jak docelowo kadra Milicicia ma grać?
Założeniem jest, by to przeciwnik dostosowywał się do tego, co my gramy, a nie na odwrót. Mamy być bardzo agresywni po obu stronach parkietu, tak aby rywal miał problemy z konstruowaniem swoich zagrywek. Wszystko ma się toczyć pod nasze dyktando.
Co z tym chaosem?
Mamy wprowadzić chaos w szeregach rywali, zdezorganizować ich grę.
To hasło jest jednak... nieco ryzykowne.
To prawda, można je rozumieć w dwojaki sposób. Trener jednak bardzo mocno zaznacza, by oddzielać te dwie sfery: grę w ataku i w obronie. Chaos ma być tylko w defensywie. W ataku mają być przemyślane decyzje i duże skupienie.
Atak jest jeszcze do poprawy?
Tak. Mieliśmy za mało czasu na zapoznanie się z systemem ofensywnym. Wydaje mi się, że to co pokazaliśmy w tym okienku było takim przedsmakiem, jak możemy się prezentować w przyszłości. Wierzę, że z czasem będzie to udoskonalane i nasza gra będzie jeszcze skuteczniejsza, a to w konsekwencji przełoży się na zwycięstwa.
Igor Milicić umie dotrzeć do zawodników?
Wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Umie przemawiać do zawodników, narzucić swoją narrację, styl funkcjonowania i myślenia. A wszystko po to, by gracze poszli za nim w ogień. Myślę, że to pierwsze okno było bardzo pozytywne.
Dla pana to był debiut w kadrze Polski. Ale chyba "tremy debiutanta" nie było?
W ogóle! Może nie wszyscy mi uwierzą, ale naprawdę tego nie czułem. Myślę, że przez to iż ma się dwa mecze w tygodniu, to wchodzi się w pewną rutynę i swobodę. Po prostu wychodzisz na parkiet i robisz swoje. Trener Milicić też mi powiedział: "Michał, wiem, że jesteś gotowy do gry w kadrze. Nastaw się na duże wyzwania". Nie miałem żadnej presji i stresu.
Na kadrze spotkał się pan z bratem Łukaszem, który przed tym sezonem wybrał ofertę Śląska Wrocław. Byliście w jednym pokoju?
Tak. Ale z bratem jesteśmy w stałym kontakcie, często rozmawiamy, wiem, co u niego słychać, on też wie, jaka jest sytuacja u mnie i w Treflu Sopot. Przyjazd na kadrę nie otworzył worka wielkich rozmów i wspomnień.
Na koniec temat, który wzbudza coraz większe zainteresowanie w Polsce. Chodzi o FAME MMA. To prawda, że Michał Kolenda jest dużym fanem tej organizacji?
Nie nazwałbym się dużym fanem FAME MMA, ale przyznaję, że oglądam gale, obserwuje różnych zawodników tej organizacji w mediach społecznościowych. To celebryci internetowi, którzy z miesiąca na miesiąc mają coraz większą popularność. Mam taką grupę znajomych, gdzie o tym rozmawiamy, analizujemy różne sytuacje. To fajna forma rozrywki, która przypadła mi do gustu. Dzięki FAME MMA wzrosło u mnie też zainteresowanie innymi organizacjami.
Był pan na gali w Ergo Arenie?
Na ostatniej nie, ale wcześniej tak. Nawet trener Stefański był obecny. Bardzo miło to wspominam. Samo wydarzenie zrobiło na mnie duże wrażenie, to jest gigantyczne przedsięwzięcie, wielkie show! Jeśli ktoś ma okazję, to każdemu polecam.
CZYTAJ TAKŻE:
Był na zakręcie, teraz ma ważną rolę w rewelacji PLK. Prorocze słowa ojca!
Trener Trefla: Liga polska jest specyficzna. Nam mówi o słowach Tabaka [WYWIAD]
To nowa gwiazda ligi. W Polsce wyszedł z cienia, nam mówi, czy odejdzie ze Słupska
Najmłodszy trener w lidze mówi wprost: Nie ma głupich pytań