8 
Kilka dni temu zawrzało w polskiej koszykówce. PZKosz oficjalnie poinformował, że zakończył współpracę z Mikiem Taylorem. Dotychczasowy selekcjoner został zwolniony po siedmiu latach. Dla wszystkich było to duże zaskoczenie.
Okazuje się, że nawet amerykański szkoleniowiec niczego się nie spodziewał. W "Przeglądzie Sportowym" zdradził kulisy rozstania. Przyznał, że wszystko zmierzał w kierunku przedłużenia współpracy, a nie jej nagłego zakończenia.
- Od kwalifikacji olimpijskich w Kownie dostawałem tylko informacje świadczące o tym, że mój kontrakt zostanie przedłużony do 2023 roku. W sierpniu związek skontaktował się z moim agentem w sprawie przedłużenia umowy i obie strony uzgodniły najważniejsze punkty. (...) Przed poniedziałkową rozmową spodziewałem się, że będzie dotyczyła tej sprawy i chcą to potwierdzić lub coś zmienić. Byłem zaskoczony - komentuje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
Co usłyszał Taylor od działaczy podczas spotkania? Zwolnienie tłumaczono tym, że po długich dyskusjach uznano, że PZKosz "chce pójść w inną stronę". 49-latek wcześniej nie miał żadnego sygnału, że jego praca może się zakończyć.
Amerykanin z jednej strony rozumie, że taki jest prawo związku. Żałuje jedynie, że nie zwolniono go tuż po przegranych kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich, bo miałby czas, aby znaleźć sobie nową pracę. Jedynym pocieszeniem dla niego jest fakt, że obiecano mu wypłacić wszystkie pieniądze z kontraktu, który obowiązywał do 1 stycznia 2022 roku.
Wiadomo już, kto będzie jego następcą. WP SportoweFakty ustaliło, że reprezentację Polski koszykarzy przejmie Igor Milicić, który do tej pory pracował w BM Stali Ostrów Wielkopolski.
Słynny Chorwat przejmie reprezentację Polski! >>
"Kadra Taylora doszła do ściany". Ekspert mówi, czego oczekuje od Milicicia >>
Czy słusznie zwolniono Mike'a Taylora? 
Rozwiń odpowiedzi (1) 
