Głośno w Energa Basket Lidze jest o meczu HydroTrucka z Enea Zastalem BC. Radomianie, którzy byli skazywani na pożarcie z powodu kontuzji dwóch podstawowych zawodników (Ireland, Kraljević), mocno postawili się wicemistrzom Polski, byli nawet o krok od sprawienia sensacji.
W końcówce IV kwarty prowadzili sześcioma punktami i mieli wszystko w swoich rękach. Zielonogórzanie pokazali jednak dużą klasę i indywidualnymi zagraniami przechylili szalę na swoją korzyść.
- Tego paliwa nam zabrakło. Gdyby skład był nieco szerszy, to myślę, że mecz moglibyśmy dociągnąć do samego końca. Zabrakło niewiele... - mówi nam Piotr Kardaś, prezes HydroTrucka Radom.
Kapitalna forma gwiazdy
Ewentualnej sensacji nie byłoby, gdyby nie świetna dyspozycja A.J. Englisha, który był o krok od skompletowania triple-double. 29-latek w całym meczu zgromadził 20 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst (na minus 7 strat). Znakomicie zastąpił kontuzjowanego Anthony'ego Irelanda, który z perspektywy ławki oglądał popisy Englisha. Amerykanin na początku sezonu zachwyca formą, ze średnią 25,6 pkt jest najlepszym strzelcem rozgrywek. Na inaugurację zdobył 27 oczek, później dołożył 30!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
Warto dodać, że English był pierwszym transferem HydroTrucka przed sezonem 2021/2022. Klub podpisał z nim umowę w kwietniu, wtedy nie było jeszcze nawet jasne, kto poprowadzi drużynę w rozgrywkach PLK. Prezes Kardaś mówi nam, że o tym transferze rozmawiał... z Robertem Witką, który finalnie trafił do GTK Gliwice!
English grał w Radomiu w sezonie 2017/2018. Wtedy pod wodzą trenera Wojciecha Kamińskiego radził sobie znakomicie, w wielu meczach zdobywał sporo punktów. W 2019 roku był zawodnikiem Legii Warszawa, ale... na pierwszym treningu po przylocie do Polski nabawił się poważnej kontuzji kolana. Jego rozwój i talent zablokowały właśnie urazy, ale teraz jest zdrowy, gotowy do walki i głodny gry.
- Nie było wtedy jeszcze trenera Popiołka, gdy go podpisaliśmy. O tym transferze rozmawiałem... z trenerem Robertem Witką, który jedną nogą był w Radomiu, a drugą w Gliwicach. Wspólnie myśleliśmy o plusach i minusach tego transferu. A.J. doskonale znaliśmy, bo grał kiedyś u nas, wiedzieliśmy, czego możemy się pod względem charakteru i koszykarskich umiejętności. Obserwowaliśmy go od grudnia, wiedzieliśmy, że trenuje, mocno się przygotowuje do sezonu. O jego formę fizyczną byliśmy spokojni. Chyba mieliśmy rację - uśmiecha się prezes radomskiego klubu.
Pokerowa zagrywka prezesa
Co prawda English jako pierwszy podpisał kontrakt, ale jego przyjazd do Radomia mocno się opóźnił. Wszystko z racji tego, że Amerykanin zagrał w mocno obsadzonym turnieju. Jego drużyna wygrała, a on sam został MVP. Była nawet lekka obawa, że może nie przyjechać do Polski, ale ostatecznie wylądował i prezentuje się znakomicie.
Kulisy tego transferu są intrygujące. Nie byłoby zapewne tego transferu, gdyby nie zagrywka va-banque prezesa klubu. Nawet agenci byli zszokowani jego ruchem. Okazuje się, że w jego kontrakcie jest zapis mówiący o tym, iż Amerykanin w najbliższym czasie na pewno nie opuści Radomia. Być może nastąpi to w II części rozgrywek. To odwrócenie sytuacji, jaka najczęściej ma miejsce w koszykówce. Zwykle jest tak, że po jakimś terminie nie można już wykupić zawodnika. W Radomiu zrobili inaczej.
- Podjąłem świadome ryzyko, można mówić o pokerowym zagraniu. Niektórzy agenci byli mocno zdziwieni. Musiałem mieć gwarancję, że A.J. szybko nas nie opuści. Wierzyłem, że to mi się uda. Uznałem, że w styczniu będzie duża liczba zawodników do wzięcia. Ale może też być tak, że A.J. wcale od nas nie odejdzie. Mamy w kontrakcie zawarte odpowiednie zapisy - przyznaje.
Ryzyko Kardaś podjął także na stanowisku pierwszego trenera. Powierzył drużynę debiutantowi, 32-letniemu Markowi Popiołkowi, który do tej pory pełnił jedynie rolę asystenta w sztabie Roberta Witki i Artura Gronka. Jak na razie wszystko wygląda obiecująco, Popiołek z każdym dniem nabywa wiedzy i doświadczenia, chce się uczyć i rozwijać. W Radomiu są z niego bardzo zadowoleni.
- Gra się takimi kartami, jak ma się w ręku. Trzeba szukać luk, by wykorzystać swoje szanse. W przypadku sportu chodzi o jak najlepsze wykorzystanie środków finansowych. Staramy się to robić - nie ukrywa.
- Jak na razie wszystko wygląda super. Drużyna jest fajna, gra razem, atmosfera jest budująca. Przed nami szalenie ważny mecz z MKS-em. Jeśli wygramy, to będziemy w dobrej sytuacji - podkreśla Piotr Kardaś.
HydroTruck we wtorkowy wieczór, pomimo drugiej porażki w sezonie, pokazał duży charakter. W niedzielę zagra o drugie zwycięstwo w rozgrywkach z MKS-em Dąbrowa Górnicza.
Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Polska znów pionierem... Nie zazdroszczę trenerom. Będzie dużo zmian! [KOMENTARZ]