EBL. Powrót kibiców to ich duży atut. Prestiżowe derby na początek

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Marek Łukomski
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Marek Łukomski

Marketingowo lepiej nie mogli trafić. PGE Spójnia zmierzy się w piątek z Kingiem Szczecin, a kibice w Stargardzie obejrzą ligowy mecz na żywo po 11 miesiącach przerwy.

- Zaczynamy od bardzo prestiżowego meczu dla klubu, regionu i kibiców. Wiemy, że wszystkie miejsca prawdopodobnie będą zajęte. To wielkie święto koszykówki - mówi prezes PGE Spójni Stargard, Paweł Ksiądz. Prowadzony przez niego klub sprzedał ponad 700 karnetów. Na derbach będzie też minimum 120 kibiców Kinga Szczecin.

Jakie będą to derby? W pięciu meczach od awansu gospodarzy do Energa Basket Ligi zawsze zwyciężał King. Aż trzy z tych spotkań były jednostronne i kończyły się różnicą 31, 29 oraz 25 punktów. Tylko dwa mecze były wyrównane (72:64 i 74:68).

- Jeśli uda nam się wygrać, a będziemy robili wszystko żeby tak się stało, chcemy dać jasny sygnał, że będziemy się liczyć w tym sezonie w grze o czołową ósemkę. Mam nadzieję, że każda seria kiedyś się kończy. Jesteśmy nastawieni bojowo. Na szczęście kibice wracają i będą na pewno naszym szóstym zawodnikiem. Poniosą nas do tego żeby dobrze się zaprezentować w Stargardzie - twierdzi w rozmowie z naszym portalem trener PGE Spójni, Marek Łukomski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

Obie drużyny miały spore problemy w przygotowaniach. Późny przyjazd zagranicznych koszykarzy (PGE Spójnia), kontuzje i mało gier kontrolnych. Stargardzianie wygrali trzy z sześciu sparingów, a King w czterech meczach nie odniósł żadnego zwycięstwa. Bezpośrednie starcie odbyło się na turnieju w Słupsku. Szczeciński zespół prowadził 80:71, ale przegrał 83:84.

- Nie jesteśmy jedynym zespołem, który tak późno się zbiera. Na pewno na początku sezonu będą niespodzianki. Jeżeli mamy być w jakimś meczu niespodzianką to chcemy sprawić pozytywne zaskoczenie. To, co się wydarzyło w pre-season trzeba już włożyć między książki i przygotować się do walki o ligowe punkty - przekonuje Marek Łukomski.

Pracy nie ułatwiają też rewolucje w składach. W PGE Spójni z poprzedniego sezonu pozostali Kacper Młynarski, Tomasz Śnieg i wychowankowie. W Kingu natomiast grają nadal Mateusz Bartosz, Paweł Kikowski i Jakub Schenk. Polską rotację bardziej wzmocnili goście pozyskując Filipa Matczaka (ostatnio PGE Spójnia) i Kacpra Borowskiego. O sile gospodarzy mają stanowić natomiast koszykarze zagraniczni.

Liderem zespołu powinien być Erick Neal, który dotychczasową zawodową karierę spędził w Turcji. - Erick potrzebuje pełnego sezonu do rozegrania po urazie. Chce się pokazać. Wie, że tutaj jest dobre miejsce. Sytuacja Jay'a Threatta pokazała, że po sezonie u nas poszedł do Francji, dobrze się pokazał i zrobił kolejny krok w karierze. Myślę, że Erick ma to samo na uwadze - analizuje Marek Łukomski.

Zdecydowanie więcej zagadek jest w strefie podkoszowej. Dopiero najbliższe tygodnie pokażą, w jakiej formie przyjechał Jonas Zohore Bergstedt. W trzech sparingach nierówno grał Jake O'Brien, który ostatnio pauzował ze względu na uraz. Trener chwali obu tych graczy, ale czy przełoży się to na ich grę w Energa Basket Lidze? Pierwsza weryfikacja już w piątek o godz. 17:30.

Koszykarze PGE Spójni wrócili po długiej przerwie. W jakiej są formie?
Czy ukrywanie sparingów ma sens? Kibice oburzeni, trenerzy podają powody

Komentarze (1)
avatar
marolstar
3.09.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Spójnia kompletnie nie trafiła z Amerykanami, może z 1 coś będzie pod warunkiem że stan zdrowia mu na to pozwoli, pozostała 3 jest do odstrzału a ten Neal to najgorsza jedynka w lidze. Jest bez Czytaj całość