WNBA: Lauren Jackson show!

Seattle Storm to nadal wicelider Konferencji Zachodniej, jednak ostatnie mecze nie były zbyt udane dla tego zespołu. Minionej nocy ekipa z Seattle zagrała na terenie Mistrza WNBA, a prawdziwy popis gry dała jedna z największych gwiazd ligi Lauren Jackson. Jak nic, sprawdziło się tu powiedzenie "jak trwoga to do Boga". LJ poprowadziła swój team do cennego sukcesu, który z pewnością podniesie morale całego zespołu.

- Nie było takiej opcji, żebyśmy mogły przegrać jeszcze jedno potkanie więcej. Nie teraz. Potrzebowaliśmy tej wygranej - powiedziała Lauren Jackson, która aktualnym mistrzyniom WNBA zaaplikowała minionej nocy aż 36 punktów prowadząc swój zespół do sukcesu w Palace of Auburn Hills.

Ekipa z Seattle zagrała koncertową pierwszą połowę meczu, po której prowadziły 38:21. Shock powróciły do gry, dzięki fragmentowi wygranemu 14:0. W czwartej kwarcie gospodynie zdołały nawet doprowadzić do remisu, a do końca meczu pozostawało tylko 3:37. Kluczową dla losów meczu była akcja przy stanie 73:71 dla Storm. Piłka była w posiadaniu podopiecznych Ricka Mahorna. Te jednak zgubiły piłkę, a punkty z szybkiego ataku zdobyła Sue Bird. W tym momencie Shock nie miały już możliwości odrobienia strat i przegrały całe spotkanie różnicą 4 oczek.

- Jackson jest fenomenalną zawodniczką. Wiemy doskonale, jak ją wykorzystać, kiedy ma taki dzień, jak dziś. My tylko starałyśmy się dograć jej piłkę, a ona już wiedziała jak to wykorzystać - komplementowała swoją koleżankę z drużyny Swin Cash, która zdobyła 15 punktów.

Storm przegrały ostatnie dwa kolejne mecze, natomiast wszystkie spotkania, które rozstrzygały się w końcowych fragmentach meczu, były przeważnie przegrane przez ekipę z Seattle, dlatego ta wygrana ma tak duże znaczenie psychologiczne dla nich.

- Powinniśmy grać cały mecz tak, jak zagraliśmy w drugiej połowie dzisiejszego meczu. Wiemy, że dalej mamy szansę na wejście do fazy play off, ale zostało już tylko 11 spotkań, a my musimy wygrać co najmniej 9, żeby móc myśleć o czymkolwiek - zakończyła Deanna Nolan. Liderka Shock zakończyła mecz z dorobkiem 29 punktów.

Diana Taurasi okazała się katem Chicago Sky. Najlepsza drużyna Konferencji Zachodniej wygrała bardzo trudny mecz 106:99, a Taurasi zakończył to spotkanie z dorobkiem 27 oczek. To ona zadała decydujące ciosy rywalkom. W ostatnich 2 minutach, w przeciągu 50 sekund, dwukrotnie trafiła zza łuku i właśnie te rzuty były kluczowe dla losów końcówki spotkania.

- W końcówce meczu, podczas przerwy, wypowiedziałem tylko jej numer. Ona weszła na parkiet i przesądziła o losach spotkania - powiedział Corey Gaines. - To styl, jakim gramy cały czas. Próbujemy zdobywać bardzo dużo punktów. Staramy się rywalkom narzucić swój styl gry. Dzisiaj wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Dobrze dzieliliśmy się piłką i przechodziłyśmy z obrony do ataku - oceniła Taurasi.

Wśród Sky brylowała Shyra Ely, która w pierwszej piątce zastąpiła Sylvię Fowels (skręcona kostka). Ely wywalczyła 26 punktów, co jest jej rekordem kariery. - Przegrałyśmy w obronie i w ostatnich sekundach meczu. Źle broniliśmy rzuty trzypunktowe, a w końcówce to właśnie one o wszystkim przesądziły. Rywalki rzucały z otwartych pozycji, a dla nas był to cios - skomentowała Ely.

Duże emocje towarzyszyły również konfrontacji Los Angeles Sparks z Washington Mystics. Obie drużyny potrzebują zwycięstw w drodze walki o play off. Tym razem to Sparks wykorzystały atut własnego parkietu i pokonały w Staples Center Mystics 72:69.

Mystics miały swoją szansę w ostatniej akcji meczu, jednak kluczem do sukcesu w tych ostatnich sekundach okazał się znakomita defensywa Sparks. Rywalki nie zdołały nawet oddać rzutu, który mógł dać by im dogrywkę i z wygranej cieszyć się mogły podopieczne trenera Michaela Coopera.

Kluczem do sukcesu był występ podkoszowych liderek Sparks. Po Lisie Leslie nie widać już żadnych dolegliwości, a w dzisiejszym meczu wywalczyła 20 punktów. Kolejne double-double na swoim koncie zapisała natomiast Candace Parker, która osiągnęła 15 oczek i 12 zbiórek, a dodatkowo konto swojego zespołu wzbogaciła o 5 asyst i 4 bloki.

Wyniki:

Detroit Shock - Seattle Storm 75:79

(D.Nolan 29, S.Zellous 15, T.McWilliams 11, K.Smith 5 - L.Jackson 36, S.Cash 15, S.Bird 13, C.Little 6)

Chicago Sky - Phoenix Mercury 99:106

(S.Ely 26, K.Toliver 22, J.Perkins 14, C.Dupree 11 - D.Taurasi 27, C.Pondexter 23, D.Bonner 14, P.Taylor 13)

Los Angeles Sparks - Washington Mystics 72:69

(L.Leslie 20, C.Parker 15, M.Ferdinand-Harris 9, N.Quinn 8 - M.Ajavon 20, L.Harding 19, A.Beard 10, N.Sanford 9)

Źródło artykułu: