Mocne słowa Geoffrey'a Groselle'a! To nie koniec: Zastal jest w stanie to wygrać!

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Geoffrrey Groselle
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Geoffrrey Groselle

Enea Zastal BC Zielona Góra wydaje się rozbity, ale Geoffrey Groselle przekonuje, że nie jest złamany. W finale Energa Basket Ligi zielonogórzanie nie mogą pozwolić sobie już na żadną porażkę. - Nie zatrzymam się i nie poddam - mówi.

W rywalizacji do czterech zwycięstw Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski prowadzi z Enea Zastalem BC Zielona Góra już 3:1. Obrońcy tytułu nie mają już zatem miejsca na błędy.

Poniedziałkowy mecz Stal rozstrzygnęła przede wszystkim doskonałą drugą, wygraną 34:12, kwartą. Ostrowianie trafili w niej m.in. aż 8 rzutów zza łuku.

- W pierwszej połowie po prostu nie walczyliśmy i to miało ogromne znaczenie dla losów meczu - przyznał środkowy zielonogórzan Geoffrey Groselle. - W ogóle nie graliśmy według naszego planu na ten mecz. Pozwoliliśmy im na ofensywne zbiórki i "trójki" z otwartych pozycji.

ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Dąbrowski docenił klasę Chemika Police. "Wykonali fantastyczną robotę"

Groselle zakończył pojedynek z dorobkiem 21 punktów (9/10 z gry), 5 zbiórek, i 4 asyst. Niestety dla siebie i swojego zespołu ponownie miał problemy z przewinieniami. - Popełniłem kilka głupich błędów, niejako "zabierając" siebie z gry i rywale zaliczyli wtedy run - tłumaczy.

Na drugą połowę Enea Zastal BC wychodził przegrywając różnicą aż 24 punktów (33:57). Po zmianie stron szarpał, starał się, ale Stal w kluczowych momentach doskonale reagowała. - Te 24 punkty straty to był powód, dlaczego przegraliśmy. Walczyliśmy w drugiej połowie ciężko, staraliśmy się wrócić, ale to nie było wystarczające - ocenił.

Amerykański środkowy nie zamierza się jednak poddać. Nie jest również zdania, że seria się zakończyła. - Absolutnie! Nadal wierzymy w siebie. Nie uważam, żebyśmy się poddali - mówi wprost.

Co ciekawe środkowy jest zdania, że to... jego zespół jest lepszy! - Nadal uważam, że jesteśmy lepszym zespołem. To nie jest brak szacunku dla Stali. Mówię tylko, że nadal wierzymy w siebie i myślę, że pokazaliśmy to w drugiej połowie poniedziałkowego meczu - dodał.

Sam Groselle jest mocno obijany pod koszem - defensywa Stali nie przebiera w środkach grając przeciwko niemu. Zawodnik przekonuje jednak, że w "baku" zostało jeszcze paliwo. - Oczywiście jestem zmęczony, ale nie zatrzymam się i nie poddam. Nadal uważam, że jesteśmy w stanie to wygrać - zakończył.

Piąty mecz finałów już we wtorek, początek o godzinie 19:30.

Zobacz także:
Enea BC Zastal bezradny! Żan Tabak przyznaje się do błędu
Prezes Legii Warszawa: 4. miejsce za bardzo małe pieniądze

Źródło artykułu: