Mogli zrobić historyczny sukces, pozostał niedosyt. "Polubiliśmy to międzynarodowe granie"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Igor Milicić i zawodnicy
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Igor Milicić i zawodnicy

Historia pisała się na naszych oczach, a koszykarzom Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski zabrakło niewiele, żeby stanąć na szczycie podium FIBA Europe Cup. - Polubiliśmy takie granie - mówi prezes Bartosz Karasiński.

Długo szli jak burza - wygrali pierwszych sześć meczów, do finału z Ironi Ness Ziona przystępowali w roli niepokonanych. Mogli dokonać wielkiej sztuki. Zabrakło niewiele, tak naprawdę 10 minut dobrej gry.

- Z jednej strony smutek, żal, niedosyt. Z drugiej strony możemy być dumni jak piękna była to przygoda na europejskiej arenie - mówi Bartosz Karasiński, prezes Arged BMSlam Stali.

Granie w "bańkach" FIBA Europe Cup sprawiało dużo frajdy ostrowianom. Trzy wygrane we Włocławku, dwie kolejne w holenderskim 's-Hertogenbosch i wielki Final Four w Tel Awiwie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach

Pięć tysięcy fanów na legendarnej hali Shlomo Group Arena i niepowtarzalne emocje. Po doskonałej trzeciej kwarcie finału w czwartej przychodzi załamanie - ostrowianie zdobywają w niej tylko 9 punktów. Rywale i zarazem gospodarze wykorzystują swoją szansę, wygrywają 82:74.

- Jest wielki niedosyt, bo wiemy, że ten mecz mogliśmy wygrać. Nie zagraliśmy na miarę naszych możliwości - przyznał po spotkaniu trener Igor Milicić. - Jesteśmy dumni z tego, gdzie zaszliśmy. Możemy być dumni z wyników, jakie osiągnęliśmy, natomiast jest duży niedosyt. Mogliśmy zrobić historyczny sukces.

"Stalówka" mogła być pierwszym polskim zespołem, który święciłaby sukces w europejskich pucharach. - Takie jest życie, że jeżeli nie wykorzystasz szansy, to one uciekają - dodał Milicić.

- Fajna była ta przygoda, ale apetyt rósł w miarę jedzenia. Niestety po przegranym finale nie jesteśmy szczęśliwi. Wykonaliśmy ciężką pracę i wygrana byłaby zwieńczeniem - dodał Jakub Garbacz, który szalonymi "trójkami" w trzeciej kwarcie finału rozbudził nadzieje.

Patrząc na całość Arged BMSlam Stal pokazała się jednak z bardzo dobrej strony. Drużyna wzięła te puchary i potraktowała je bardzo poważnie. - Żal, że nie udało się tego wygrać. Żal nie dla nas, a dla polskiej koszykówki. Żeby ludzie bardziej ją cenili. Wyniki są do tego potrzebne - powiedział Milicić.

W tym trudnym sezonie na grę poza Energa Basket Ligą zdecydowały się cztery polskie kluby. Oprócz Arged BMSlam Stali był to jeszcze Anwil Włocławek (FIBA Europe Cup), Pszczółka Start Lublin (Liga Mistrzów) i Enea Zastal BC Zielona Góra (VTB).

- To są takie rzeczy, które są bardzo mocno potrzebne polskiej koszykówce, bo razem budujemy tą dyscyplinę. My bardzo polubiliśmy to międzynarodowe granie - zakończył Karasiński.

Teraz przed "Stalówką" kolejne wyzwanie. W środę ruszają finały Energa Basket Ligi - tam czeka rywalizacja z Enea Zastalem BC. Mecze rozegrane zostaną w "bańce" w Ostrowie Wielkopolskim, a pierwsze starcie już w środę.

Zobacz także:
Horror w finale FIBA Europe Cup z udziałem polskiej drużyny!
Dlaczego nie udało się Kingowi? Brak sukcesu przez... niejasny podział ról

Komentarze (0)